Hej!
Dieta wegetariańska jest coraz bardziej popularna - nic więc dziwnego, że producenci żywności prześcigają się w pomysłach na nowe, wegetariańskie produkty i dania. Wokół diety wegetariańskiej narosło jednak wiele mitów. I chociaż sama spożywam pewne ilości mięsa, daleko mi do jednoznacznej opinii "na nie" lub "na tak". Przeciwnicy uważają, że niesie ona za sobą niedobory witamin i składników mineralnych, co może negatywnie odbić się na zdrowiu (choć z badań Niemieckiego Centrum Leczenia Nowotworów wynika, że wegetarianie żyją o ponad 21 lat dłużej, niż wynosi przeciętna długość życia). Według zwolenników, jest to najzdrowszy sposób odżywiania, jaki istnieje. Jak jest naprawdę? Czy da się w ogóle ocenić to jednoznacznie? Dzisiaj rozprawię się z trzema popularnymi mitami dotyczącymi wegetarianizmu.
MIT 1. Dieta wegetariańska jest uboga w białko
Rzeczywiście prawdą jest, że zawartość białka w daniach wegetariańskich jest nieco niższa, niż w przypadku potraw mięsnych, jednak jego ilości w diecie wegetariańskiej są wystarczające, aby zaspokoić zapotrzebowanie na ten składnik. Należy taką dietę jednak odpowiednio zbilansować - włączyć do niej np. soczewicę, soję, amarantus, fasolę, komosę ryżową, a także spirulinę (może być w postaci suplementu).
Kwestią istotną jest ilość i rodzaj aminokwasów, które są w danym rodzaju białka. Przyjmuje się, ze to zwierzęce dostarcza białka pełnowartościowego (czyli zawierającego wszystkie aminokwasy egzogenne, których człowiek sam nie potrafi syntetyzować), a roślinne - białka niepełnowartościowego (zawierającego tylko aminokwasy endogenne). Można się z tym kłócić - rośliny też zawierają pełnowartościowe białko - np. komosa ryżowa czy amarantus. Poza tym przyjrzyjcie się poniższemu wykresowi (źródło: zyjemzdrowo.blogspot.com) - i pamiętajcie, że przy diecie wegetariańskiej w ciągu dnia powinno się korzystać z różnych źródeł białka (nie tylko np. z samych strączków). Przy takim systemie nie ma opcji, żeby powstał niedobór.
MIT 2. Dieta wegetariańska jest trudna, czasochłonna i wymaga wielu wyrzeczeń
W tym stwierdzeniu trochę racji jest na pewno - trochę! Oczywiście, dla kogoś, kto całe życie jadł na obiad schaboszczaki, na śniadanie kurczaka i na kolację jajówkę na boczku, może to być trudne. Tak, jak każda inna zmiana nawyków żywieniowych. To podobnie, jakby np. odstawić fast foody na rzecz duszonego kurczaka z warzywami. No bo która skuteczna i konsekwentna dieta jest łatwa? Żadna! Wszystko zależy od nawyków żywieniowych. Zmiana sposobu odżywiania zawsze jest na początku trudna - dopiero później zaczynamy się do niej przyzwyczajać.
Natomiast biorąc pod uwagę przygotowanie potraw, to w przypadku wegetariańskich jest ono dużo szybsze i dużo mniej skomplikowane. Samo gotowanie warzyw jest zdecydowanie łatwiejsze od przyrządzania mięsa, które wymaga często długiego marynowania, pieczenia w odpowiedniej temperaturze lub smażenia i ciągłego sprawdzania jego stanu. Nie mniej, do wegetarianizmu trzeba się przyzwyczaić.
MIT 3. Dieta wegetariańska jest dietą odchudzającą
Jeśli też tak uważasz, zapamiętaj: słowo DIETA nie jest jednoznaczne ze słowem ODCHUDZANIE. Dieta to po prostu styl odżywiania - a ten prowadzi każdy z nas. Owszem, jeśli ktoś nagle odstawi mięso na rzecz warzyw i produktów zbożowych, jego organizm zacznie przystosowywać się do nowej sytuacji i może pojawić się utrata wagi. Ale nie musi - przy diecie wegetariańskiej można także przytyć. Każdy organizm jest inny - jeśli widzisz, że prowadząc "wege życie" chudniesz i o to ci chodzi, nie ma sprawy - ale wegetarianizm na pewno nie został wymyślony w celach odchudzania - ale z zupełnie innych przekonań. Orzechy mają ogromną ilość kalorii - jakby tak jeść tylko i wyłącznie orzeszki, biały ryż posłodzony cukrem i do tego banana... No chyba nie powiecie mi, że to odchudzająca dieta? :)
Dzisiaj jest światowy Dzień Wegetarian - to on zainspirował mnie do napisania tego artykułu :)
Są tutaj jacyś wegetarianie?
Buziaki,
Kats.
Są tutaj jacyś wegetarianie?
Buziaki,
Kats.
Nie znam żadnego wegetarianina, sama też nim nie jestem, ale post jak zawsze na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńHmm, a ja chyba nigdy nie zostanę wegetarianką :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post i bliski mojemu sercu, ponieważ sama jestem wegetarianką :-)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie nie należę do tego grona :)
OdpowiedzUsuńKiedys chciałam zostać wegetarianką ale niestety miłośc do schabowczaka większa.
OdpowiedzUsuńMnie do wegetarianizmu raczej nie ciągnie, gdyż lubię mięso i produkty zwierzęce. Dieta wegetariańska wydaje mi się trochę skomplikowana. Trzeba nauczyć się komponować posiłki aby były zbilansowane. Poza tym jest droższa.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że pierwszy krok to jedzenie większej ilości bardziej zróżnicowanych warzyw - wtedy łatwiej ograniczyć produkty zwierzęce. Wegetarianką nie jestem, ale uważam, że jedzenie dużych ilości mięsa jest nieekologiczne i jest marnotrawstwem zasobów. Trzeba szukać złotego środka :)
OdpowiedzUsuńJa jestem na etapie ograniczenia mięsa co dla takiego mięsożercy jak ja jest już krokiem milowym. Jak na razie idzie mi dobrze :)
OdpowiedzUsuńwegetarianin z 26 letnim stażem, 10 kg nadwagi
OdpowiedzUsuńWegetarianizm to droga do dokonywania odkryć. Np znamienne jest to że surowe nasiona roślin po ugotowaniu tracą 1/2-2/3 białka wskutek tzw. "denaturacji". Denaturacja termiczna (pod wpływem gotowania, smażenia) jest procesem nieodwracalnym. Z talerza "wyparowuje" znaczna część wartościowych substancji.
OdpowiedzUsuńKiedyś np. odkryto witaminy. Białko też ma swoje tajemnice które można zgłębić.
Robiłem eksperymenty i następujące nasiona dają się spożywać bez problemu na surowo - jedynie namoczone w zimnej wodzie przez 4-16 godzin: mak, owies bezłuskowy, soczewica, fasola "czarne oczko", fasola złota Mung. Robię teraz eksperyment z ciecierzycą - również na surowo (tylko moczona, bez gotowania).
Wegetarianie powinni nie bać się eksperymentować. Dodam że fasola czerwona, piękny Jaś NIE DAJĄ SIĘ zjadać na surowo. Do eksperymentów trzeba zrobić trochę wywiadu by sobie nie zaszkodzić.
Aha - palenie papierosów i picie alkoholu szkodzi ale ... ludzie i tak... To tak na wszelki wypadek gdyby ktoś wszystko idealizował.