Hej!
Do napisania dzisiejszego tekstu zainspirowała mnie tak naprawdę moja praca, w której mam bardzo dużą styczność z dziećmi. Jako, że pracuję w szkole dodatkowej (uczę matematyki), jestem na bieżąco z największymi nowinkami wśród dzieci i młodzieży - a przy okazji mogę zrozumieć to, co rodzice mają na myśli mówiąc "za moich czasów" :) na zajęciach zawsze zwracam tez uwagę na to, co przynoszą ze sobą do jedzenia i picia. Najczęściej są to różnego rodzaju kolorowe napoje gazowane, chipsy i różne słodycze... Czasami zdarzy się, że ktoś ma ze sobą bułkę, a baaardzo sporadycznie jakiś owoc czy coś innego "naturalnego". W dużej mierze jestem w stanie to oczywiście zrozumieć, bo sama jako dziecko uwielbiałam słodkości (do tej pory lubię). Z resztą nawyki żywieniowe wynosi się z domu i jeśli rodzice nie wpoją odpowiednich swoim dzieciom, będą one postrzegać niezdrowe jedzenie jako coś, co jest na porządku dziennym. Nie można więc powiedzieć, że dziecko samo jest odpowiedzialne za to, co je. Inaczej - za to, co kupuje sobie w sklepiku, oczywiście jest - choć gdyby rodzic robił mu do szkoły coś wartościowego i nie dawał pieniędzy "na coś słodkiego", zjawisko jedzenia śmieciowego jedzenia (:D) byłoby dużo mniejsze. Za brak odpowiednich wzorców wyniesionych z domu odpowiedzialni są w dużej mierze rodzice. Za to, co dziecko je na obiady czy śniadania (chociażby fast foody, bo mamie czy tacie nie chce się lub nie mają czasu ugotować) również odpowiedzialność biorą rodzice. Za słodkości, które leżą na stole przez cały dzień... No co, też oni. Przykłady można mnożyć. A otyłość u dzieci - również w naszym kraju - zbiera swoje żniwo.
No dobrze, wszystko to może nie. Ale na pewno widzi więcej, niż się wydaje! Dlatego też tak ważne jest, aby rodzic dawał swoim zachowaniem odpowiedni przykład swoim pociechom. Przypomnij sobie, jak rodzice uczyli Cię przechodzenia po pasach, rozglądania się "w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo", jak mówili Ci, żebyś nie wsiadał z obcymi do samochodu itp. Być może teraz też masz dzieci - i sam ich tego uczysz. Jeśli palisz papierosy i nie przekażesz dziecku odpowiednio wcześnie, że jest to zły nałóg, jest duże prawdopodobieństwo, że i dziecko dość wcześnie po nie sięgnie. Dlaczego więc tylu rodziców nie zwraca uwagi na to, co w ich domu się je? Już w najmłodszych latach życia dziecka (a nawet przed narodzinami) to, co je mama, ma ogromne znaczenie w tzw. programowaniu metabolicznym. Warunkuje ono m.in. ryzyko wystąpienia w przyszłości różnych chorób, w tym cukrzycy czy otyłości. Pozwala też od małego kształtować prawidłowe nawyki dziecka. W nieco starszym wieku, kiedy może ono jeść już to, co rodzice, ważne jest, aby posiłki przygotowywać w odpowiedni sposób - przede wszystkim niech będą one pełnowartościowe, zdrowe i odpowiedniej wielkości. Dla wszystkich - a nie, że "rodzice zjedzą sobie pizzę bo mogą, a młody niech tam zajada się warzywami z kurczakiem i ryżem". Przykładowo. Bo zdrowe jedzenie ma nie być dla dziecka KARĄ, ale czymś normalnym. Jeśli rodzice zamówią sobie pizzę, a jemu każą jeść coś zdrowego - dla niego będzie to sygnał, że "oni mają lepiej, ja też tak chcę". A to nie tak ma działać! To tak tytułem wstępu. Zatem jakie są najczęściej popełniane błędy w żywieniu swoich pociech?
1. ZA DUŻO SŁODKIEGO! Przekonanie, że dziecko bez słodyczy jest nieszczęśliwe, nie ma nic wspólnego z prawdą - choć pozornie może się tak wydawać. Tym bardziej, jeśli jedzenie słodyczy wpoi się dziecku jako nagrodę bądź po prostu ma z nimi styczność na co dzień - i jedzenie słodkiego stało się już normą. Zwłaszcza wizyty u babci czy dziadka często obfitują w słodkie upominki oraz ogrom ciast i teksty "a może jeszcze jeden kawałek, kochanie?". Żeby nie było, dziadkowie absolutnie nie mają nic złego na myśli, wręcz przeciwnie - to wyraz miłości i sympatii. Niestety, nie ma to żadnej korzyści dla zdrowia dziecka... Faszerując dzieci
przekąskami obfitującymi w cukry i tłuszcze utwardzone przyczyniamy się do
wzrostu ryzyka nadwagi, otyłości, cukrzycy typu drugiego i innych chorób metabolicznych. W przyszłości, w połączeniu z tak powszechnym brakiem ruchu, może to skutkować problemami z układem kostnym i poruszaniem się.
Czy da się odzwyczaić dziecko od słodyczy? Da się, ale jest to bardzo trudne, a może nawet (w niektórych przypadkach) niewykonalne. Najlepiej jest po prostu nie przyzwyczajać go - nie dawać mu słodyczy w dzieciństwie, ewentualnie od czasu do czasu. Zamiast słodkich przekąsek podaruj maluchowi owoc - on też jest słodki, ale zdrowy przy okazji. Poza tym taka owocowa słodkość wystarczy w zupełności, jeśli maluch nie jest od małego przyzwyczajony do jedzenia nadmiaru słodkiego. Dziecka, które nie jest faszerowane słodyczami od małego, w przyszłości nie będzie tak bardzo do nich ciągnąć.
2. SŁODZONE NAPOJE I WODY SMAKOWE! Dlaczego dzieci często nie chcą pić czystej wody? Nie dlatego, że im nie smakuje. Po prostu "zasmakowały już" w słodzonych wodach smakowych i napojach - nie tylko gazowanych. Drodzy rodzice, napój to nie jest to samo co SOK! Do napojów w większości przypadków dodawane są ogromne ilości cukru i wcale nie robicie mu przysługi, dając mu napój owocowy w kartonie do picia (nawet taki, który ma na opakowaniu piękne, dorodne jabłka czy pomarańcze i budzi fajne skojarzenia).
Podobnie, jak już jesteśmy przy sokach - soki z kartonu mimo, że są 100% (a czy może być sok owocowy "nie 100%?), to też cukrowa bomba. I też przyzwyczaja dzieci do tego składnika w diecie. Dlaczego? Bo są odtwarzane z soków zagęszczonych i klarowane, a to oznacza, że podziałano na nie bardzo wysoką temperaturą (niszcząc witaminy i inne niestabilne termicznie składniki), a także pozbawiono m.in. błonnika w procesie klarowania. To już nie to samo, co cały owoc, pełen wielu prozdrowotnych związków, które współdziałając ze sobą, spowalniają m.in. wchłanianie cukru owocowego do krwioobiegu, (błonnik), obniżają ciśnienie krwi, działają przeciwutleniająco i oczyszczają organizm z toksyn.
Cola, Pepsi, Fanta - te napoje dzieci, ale i ich rodzice, wybierają świadomie, bo na pewno słyszeli wielokrotnie, że są niezdrowe. Wybierają oczywiście źle. Kiedy jednemu z uczniów wyliczyłam łyżeczkami, ile cukru jest w Fancie, którą w tym momencie pił - i wyszło pół szklanki - powiedział, że więcej po nią nie sięgnie. Nie wiem, jak to później się potoczyło :D
3. ZA MAŁO WARZYW. Nie ukrywajmy - większość dzieci ich nie lubi, więc rodzice jak mogą, unikają ich w posiłkach. Chociaż znowu - jeśli podaje się im je odpowiednio wcześnie, a unika słodkości, to później dziecko normalnie będzie je jadło ;) to może właśnie warto spróbować jakoś je przemycić - w postaci ładnych, kolorowych obrazków zrobionych z warzyw na kanapkach (dzieci jedzą oczami - pamiętajcie!!!)? W postaci koktajli owocowo-warzywnych? Warzywa są przecież tym, co dostarcza nam naprawdę wiele zdrowych substancji, przeciwutleniaczy, błonnika, są też niskokaloryczne. Jedząc warzywa, ograniczamy ryzyko otyłości. Błonnik zwiększa uczucie sytości - i po obiedzie, w którym była też warzywa surówka, dziecko najczęściej nie będzie chciało podjadać po posiłku niezdrowych rzeczy. Cierpliwość jest tutaj kluczem, bo warzywa miewają gorzki posmak, który jest najmniej tolerowany przez dziecko (w przeciwieństwie do słodkiego). Grunt to się nie zniechęcać.
4. FAST FOODY, BO BRAK CZASU. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo jestem wdzięczna swoim rodzicom, że nie zabierali mnie do McDonald'sa mimo, że w okresie mojego dzieciństwa był na to chyba największy boom. Zwyczajnie nie mieliśmy na to kasy :D oczywiście, że czasami zazdrościłam koleżankom, bo i miały kolorowe zabawki, a ja też czasami chciałam spróbować takiego sławnego hamburgerka. Za to później nie miałam problemu z tym, że za bardzo ciągnie mnie do śmieciowego jedzenia. Dziś, idąc na siłownię, mijam 2 KFC, z których unoszą się zapachy, które innych ciągną jak magnes - a które na mnie nie działają, haha :D niestety, coś jest w tym, że jeśli rodzice nie mają czasu na gotowanie lub ciągle pracują, dają dziecku pieniądze i mówią: "Idź zjeść sobie coś po szkole". I idą do KFC czy innego Maka. I zjadają te wszystkie tłuszcze trans, frytki zrobione z 17 składników, dodatki do żywności oraz inne badziewia. A fu!
5. PRODUKTY DLA DZIECI - JOGURTY, BATONY , PARÓWKI I INNE TAKIE. Jako, że współtworzę stronę Czytamy Etykiety, naczytałam się już wielu kwiatków w składach - również produktów "dla dzieci". Oczywiście, są one "dla dzieci" tylko pod względem marketingowym. Jogurciki i serki z uroczymi, kolorowymi obrazkami sugerującymi, że produkt przeznaczony jest dla dzieci, są cukrową bombą. Parówki o zmiękczonych nazwach (końcówki "isie", "misie", "srisie" - nawet widziałam "Bobasko" :D) często zawierają dodatki wzmacniające smak i zapach, konserwanty i niewiele prawdziwego mięsa. Mamy też Nutellę, która reklamowana była swego czasu jako coś idealnego do kanapek na śniadanie. Wszyscy wiemy, jaki ma skład - głównie cukier i olej. Rogaliki znanych firm? Podobnie. Przykłady można mnożyć i mnożyć...
Jaki z tego wniosek? Rodzicu, wybieraj jak najmniej przetworzoną żywność. Jeśli nie czytasz składów, lepiej omijaj gotowce. Poświęć swojemu dziecku trochę więcej czasu - zrób samemu coś smacznego, również domowe, ale zdrowe słodycze (słodzone np. ksylitolem, a nie cukrem). Wszystko jest do zrobienia!
Buziaki,
Kats.
Dokładnie. Niektórzy rodzice nie zastanawiają się ile wlewają w dzieci cukru, myśląc że dają dziecku zdrowy soczek.
OdpowiedzUsuńja staram się zdrowo odżywiać i moje dziecko również :)
OdpowiedzUsuńWszystko przede mną i jestem przerażona. Moje dziecko ma sześć miesięcy i pije tylko mleko, a koleżanek w tym samym wieku jedzą już nawet lody :/ Teściowa dopytuje kiedy soczki... Ach to będzie ciężka przeprawa. A te jogurciki niby dla dzieci .. Tragedia.
OdpowiedzUsuńJa jem zdrowo, ale mój junior to straszny niejadek. Myślę, że jest 10-15 produktów, które je. Dlatego czasami pozwalam mu na mniej zdrowe jedzenie, byle zjadł cokolwiek. Oczywiście warzywa i owoce je codziennie, ale też tylko niektóre.
OdpowiedzUsuńDla przyszlych rodzicow powinna byc to lektura obowiazkowa.
OdpowiedzUsuńNiestety mój syn jest strasznym niejadkiem :( Jak nie miał jeszcze dwóch lat to jadł wszystko i z dnia na dzień go odrzuciło do obiadów domowych, owoców, warzyw.
OdpowiedzUsuńStaję na głowie aby jadł zdrowo ale na nic się to zdaje. Słodycze bardzo rzadko dostaje, jogurtów też nie je. Tylko frytki, które bardzo mu ograniczamy.
Niestety ale coraz więcej otyłych dzieci widać na ulicy.
OdpowiedzUsuń