Hej!
Na całym świecie marnuje się rocznie ok. 1,3 mld ton żywności. Wyobraźcie sobie, jakie to muszą być ilości - przeważająca większość pochodzi oczywiście z krajów najlepiej rozwiniętych - bogatych, które mogą (?) pozwolić sobie na wyrzucanie żywności. Bo "tu nie smakowało, a tam trochę zostało, tu w restauracji jutro i tak będzie nieświeże, więc dziś już można wywalić na śmietnik". Oczywiście - nie jest tak, że tylko konsumenci marnują jedzenie - największa część pochodzi od producentów żywności... Przepisy nie ułatwiają oszczędzania żywności. I co najgorsze, "natura" nie wyrównuje tego w żaden sposób: mam na myśli lądowanie jedzenia na śmietniku dajmy na to w USA oraz nieustający, masowy głód w krajach trzeciego świata... Przecież to, co wywali Amerykanin, nie trafi cudownym sposobem do Afryki. Wiecie, o co mi chodzi, prawda? O marnowaniu żywności i sposobach, jak tego nie robić (przynajmniej w warunkach domowych) pisałam tutaj: TUTAJ. Na znak protestu przeciwko konsumpcyjnemu stylowi życia powstał ruch zwany freeganizmem, który na Zachodzie zbiera ogromną rzeszę zwolenników - u nas dopiero raczkuje. Czym jest freeganizm? Cytując Wikipedię: antykonsumpcyjny styl życia, polegający na ograniczaniu udziału w konwencjonalnej ekonomii. W największym stopniu freeganizm objawia się w żywieniu. Freeganie jedzą to, co znajdą... w śmietniku. W ten sposób sprzeciwiają się marnowaniu żywności. W przeciwieństwie do bezdomnych, robią to z wyboru, a nie z konieczności. Ciekawi?
KONTROWERSYJNA MODA CZY STYL ŻYCIA?
Dla kogoś, komu nigdy nie brakowało pieniędzy i nie musiał kombinować, jak zdobyć żywność, filozofia "jedzenia ze śmietnika" może wydawać się absurdalna, a nawet obrzydliwa. Jednak powody,
dla których ludzie przyjmują tę filozofię jest kilka: szacunek dla środowiska, dla pracy innych, oszczędność i niechęć do marnowania żywności. Jak widzicie - nie są one błahe, a wręcz powiedziałabym, że mają całkiem solidne podstawy. Sama nigdy się z tym nie spotkałam, bo w Polsce freeganizm nie jest tak powszechny, jak np. w Stanach czy nawet Niemczech. Ale co mogę przyznać: jeśli na jednym końcu świata ludzie cierpią głód, a na drugim - przeciwnie, jedzą dla kaprysu ogromne ilości (niezdrowych często) produktów, a później łapią się wszelkich sposobów, by schudnąć (bo OTYŁOŚĆ nie jest bynajmniej efektem genów), to coś jest nie tak, prawda? Freeganizm jest przeciwieństwem konsumpcyjnego stylu życia. A np. Europie normy sanitarne są bezlitosne. Nakazują niszczyć jedzenie, którym mogłyby najeść się tysiące, a może nawet miliony ludzi...
CO JEDZĄ FREEGANIE? CZY FREEGANIZM JEST BEZPIECZNY?
Od razu musimy wyjaśnić sobie jedną rzecz: freeganie to NIE osoby, które zjedzą wszystko, co wywali do śmieci przeciętny Kowalski (lub inny Williams) - obojętnie, co to będzie - czy to resztki z obiadu, skórki od bananów, ości z ryb, puste pudełka czy zepsute przetwory. Ble. Tego freeganie nie jedzą. Oni też selekcjonują to, co trafi na ich talerze... Też są przecież ludźmi, też mają smaki i też mogą się zatruć czymś zepsutym. Nie szukają też mięsa, chociaż nie zawsze są wegetarianami. Po prostu mięsem łatwo się zatruć - oczywiście, zepsutym, a zepsute mięso wcale nie jest tak łatwo rozpoznać. I wiecie, co?Mówią, że freegańskie dania wcale nie są obrzydliwe, niesmaczne i nieświeże. Co w takim razie jedzą weganie?
Produkty z krótkimi terminami ważności, które trafiają na śmietniki np. restauracji czy domostw. Problem zaczyna się, gdy coś ma naprawdę krótkie terminy, a jeszcze jest źle przechowywane i na śmietniku ląduje w końcowych stadiach "rozkładu" - np. nabiał... Ale w jego przypadku łatwo to zauważyć (chociażby przez bombaż w jogurtach czy pleśń na żółtych serach).
Ciekawym przykładem są Banany w ciemnych skórkach, które większość osób uzna za zepsute. Tymczasem w środku mogą być całkiem ładne - i smaczne! Obite owoce czy warzywa, których na straganie raczej już się nie sprzeda? Czemu nie! Przecież nie są zepsute, tylko po prostu gorzej wyglądają. A nie ukrywajmy - wygląd żywności bardzo często przesądza o tym, czy go kupimy czy nie. Wieczorami mało kto będzie też kupował owoce na osiedlowym ryneczku, bo przecież rano będą już zupełnie nieświeże... Freeganom za to nie przeszkadza lekko zgniecione jabłko!
W Polsce sami siebie nazywają "kontenerowcami". Szukają żywności w kontenerach, które znajdują się przy supermarketach, restauracjach - tam bardzo często mogą coś znaleźć. Często żywność jest przeterminowana, ale jeszcze zdatna do spożycia - bo pamiętajcie o tym, że chociaż przeterminowanej żywności sprzedać nie można, terminy ważności mają pewien "zapas" i zazwyczaj da się jeszcze zjeść je bez ryzyka :)
CZY ABY NIE MARNOWAĆ ŻYWNOŚCI, MUSISZ BYĆ FREEGANEM?
Nie! Nie musisz od razu szperać po kontenerach, jeśli nie chcesz i nie sprawia Ci to przyjemności. Myślę, że to ostatnie to i dla freegan nie jest jakiś komfort). Wystarczy, że zaczniesz robić świadome zakupy. Nie musisz kupować NADMIARU jedzenia, które jest nietrwałe (mięs czy nabiału). W kuchni przyda się trochę wyobraźni, jak wykorzystać owoce, które stają się (podejrzanie :D) miękkie, ale jeszcze nie na tyle, aby wylądowały w koszu. Dobrze przechowuj żywność - to mega ważne (możecie przeczytać o tym w tekście, który przytoczyłam we wstępie). Warto żyć świadomie!
Buziaki,
Kats.
Wiem że można tak przeżyć bo kupujemy masę jedzenia które później ląduje w koszu ale ten ruch to nie moja bajka. Wiem, ze w dużych miastach nawet w polsce weganie weganie szukają pożywienia w kontenerach na śmieci dużych marketów
OdpowiedzUsuńSuper post
OdpowiedzUsuńChic Poradnik
Blogs Showcase
Bardzo ciekawy wpis! Dzięki niemu dowiedziałam się trochę więcej o "freeganizmie" - i przyznam szczerze, że zmieniłam też własne stanowisko względem tego sposobu odżywiania się :)
OdpowiedzUsuńwow świetny post!
OdpowiedzUsuńPopieram tę idee! Nie lubię wyrzucać jedzenia, ale niestety w marketach często można naciąć się na produkty (najczęściej warzywa), które poleżą dzień i się psują. Konsumpcjonizm nas gubi, dobrze, że ktoś zwraca na to uwagę. Btw. Banany z czarną skórką są najsmaczniejsze :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga KLIK
<3
UsuńSłyszałam o tym- tak samo jak o wyciąganiu ze śmietnika kosmetyków...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to przesada..
Jest to dosc kontrowersyjne, ale wielokrotnie bylam juz swiadkiem, gdy ludzie grzebali w smietnikach sklepowych po godzinach otwarcia. Z drugiej strony pracowalam kiedys w duzym markecie i tam musialam wyrzucic pelne opakowanie (30 opak.) chusteczek higienicznych, bo glowna folia zostala uszkodzona, a w Szwajcarii nie sprzedaje sie pojedynczych opakowan. To dopiero byl absurd!
OdpowiedzUsuńHehe ja bym te chusteczki sobie wzięła do domu :D to chyba Szwajcarzy nie mają co robić z pieniędzmi... :P
UsuńPrzerażające jest to że bardzo dużo jedzenia jest wyrzucane a szczególnie przez duże sklepy/markety
OdpowiedzUsuńDlugo pracowałam jako kelnerka, w róznych miejscach, i zawsze bolało mnie to jak widziałam, ile jedzenia się wyrzuca... Dlatego zawsze uważam na to, żeby mojego jedzenia nie marnować. Staram się nie zostawiać nic w restauracjach (zawsze mogę wziąć resztę do domu) i robię przemyślane zakupy. Często rozmawiam też ze znajomymi na ten temat. Wystarczająco niesprawiedliwe jest to, że kiedy ja mam jedzenia za duzo, ktos inny w tym momencie głoduje - nie bedę więc marnować tego, co mam.
OdpowiedzUsuńI oby takich osób więcej :) całuję!
UsuńWidocznie idzie tam spotkać "dobroci"😀
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nawet o nich. Podejrzewam, że nie jest to zbyt prosty styl życia, z pewnością nie jest tak łatwo zdobywać takie jedzenie.
OdpowiedzUsuńKiedyś rozmawialiśmy o tym na zajęciach z antropologii kulturowej. Fajnie, że poruszyłaś ten temat.
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł o całkiem ciekawej koncepcji. To pzykre,że tyle artkułów jest marnowane, zwłaszcza,że tyle ludzi na świecie nie ma co jeść :-( Sam pracując kiedyś w barze ze zdrową żywności jedzenie out of date ( ważne do końca dnia, albo nawet jeszcze przez weekend) zostawiałam ładnie zapakowane tak , aby ktoś mógł je zabrać i zjeść a chętni byli zawsze
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! Staram się, aby dobrze się Wam czytało :) fajnie, że wpadłaś wtedy na taki pomysł - zawsze to szansa, że ktoś z tego skorzysta ;)
UsuńDo tej pory myślałam, że freeganizm to tylko kaprys, moda. Dzięki Tobie wiem, że mogą stać za tym zupełnie inne pobudki.
OdpowiedzUsuńPopraw, proszę Cię, link do tego tekstu o niemarnowaniu jedzenia, jestem nim zainteresowana ale adres jest niepoprawny :)
Pozdrawiam!
Dziekuje za uwage i ciesze sie ze post sie podoba <3 poprawilam! Serdecznie pozdrawiam!
Usuńjestem totalna przeciwniczka wyrzucania jedzenia. z mocno dojrzalych owocow robie smufi, a z przywiednietych warzyw bulion lub zupe krem.
OdpowiedzUsuńMuszę się pochwalić swoimi świątecznymi zdobyczami:)
OdpowiedzUsuńhttp://samsprobuj.blogspot.com/2017/11/taki-zestaw-go-freegan.html