Hej!
Mamy połowę lutego - miesiąca, który kojarzy się z feriami zimowymi, Walentynkami i Tłustym Czwartkiem. Jako, że ten ostatni zbliża się wielkimi krokami, to dobra okazja, aby porozmawiać o... pączkach. No dobra, Walentynki są jeszcze bliżej, ale pączki to taki fajny temat... - lubi je chyba każdy - i przypuszczam, że większość z nas nie może się doczekać dnia, w którym bez żadnych wyrzutów sumienia będzie mógł zjeść jednego, dwa a może i z pięć pysznych, słodkich, kalorycznych bułek :) pączek pączkowi jednak nierówny - i na to zwróćcie uwagę. Wychodzę z założenia, że jeśli chcemy je jeść, to niech mają przyzwoity skład. Część z nas zdecyduje się zrobić pączki własnoręcznie i jest to najbezpieczniejsza opcja, ale nie każdy ma na to czas i chęci. Jeśli należycie do tej grupy i już dziś wiecie, że pójdziecie do sklepu - wybierzcie piekarnię - nie dajcie się skusić na podejrzanie tanie pączki z supermarketu. Dlaczego powinniśmy omijać je szerokim łukiem?
Z CZEGO SKŁADA SIĘ PĄCZEK Z SUPERMARKETU?
W Tłusty Czwartek markety kuszą bardzo niskimi cenami pączków. Czasami wychodzi nawet 30-40 groszy za sztukę (w takich paczkowanych zestawach). Jak myślicie, dlaczego tak tanio? Podpowiedź: na pewno nie dlatego, że producent ma dobre serce i woli by stratny, byle by konsument mógł zjeść pączki super jakości za kilka gorszy. Niestety - tak to nie działa. Żyjemy w czasach, gdzie wszystko musi być zrobione szybko, łatwo i po jak najmniejszych kosztach, a tradycyjne metody wytwórstwa żywności w większości przypadków odeszły do lamusa... Według piekarzy i cukierników, wyprodukowanie jednego, dobrego pączka z typowych dla niego surowców to około 2 zł... Tradycyjny wyrób pieczywa w piekarniach oczywiście nadal ma miejsce, ale przypuszczam, że w marketach produkcja pieczywa wygląda zupełnie inaczej. Nie mówię, że to reguła. Ale na pewno lepiej będzie zaufać piekarniom, niż marketom. "Plusem" paczkowanych pączków z supermarketu jest podana na opakowaniu lista składników. W piekarniach również warto o nią zapytać - bo wcale nie jest powiedziane, że będą one miały super dobre składy :) oto przykładowe etykiety pączków z marketu, które znalazłam w Google:
Sprawdziłam także listę składników pączka z nadzieniem różanym z Tesco - przedstawia się on następująco (zaznaczyłam na czerwono składniki, które w produkcji pączków można ominąć - poniżej będzie przykładowy skład domowego pączka, zatem sami się przekonacie - można!). Obok w nawiasach będą komentarze do tego, co budzi moje wątpliwości.
SKŁADNIKI:
- mąka pszenna
- woda
- mieszanka do ciasta drożdżowego:
* mąka pszenna
* tłuszcz palmowy (jest najtańszy, chociaż można też smażyć na rzepakowym, ale dużo drożej wychodzi - a producenci oszczędzają. Co do oleju palmowego jest sporo wątpliwości pod względem zdrowotnym, bo zawiera 50% kwasów tłuszczowych nasyconych - na takie osądy bym uważała, bo pamiętajcie, że nasycone kwasy tłuszczowe również są potrzebne - i wszystko z rozsądkiem! Osobiście uważam, że wszelkie obawy powinny dotyczyć utwardzonego oleju palmowego)
* mąka pszenna
* tłuszcz palmowy (jest najtańszy, chociaż można też smażyć na rzepakowym, ale dużo drożej wychodzi - a producenci oszczędzają. Co do oleju palmowego jest sporo wątpliwości pod względem zdrowotnym, bo zawiera 50% kwasów tłuszczowych nasyconych - na takie osądy bym uważała, bo pamiętajcie, że nasycone kwasy tłuszczowe również są potrzebne - i wszystko z rozsądkiem! Osobiście uważam, że wszelkie obawy powinny dotyczyć utwardzonego oleju palmowego)
*cukier,
*serwatka w proszku (uwaga dla alergików pokarmowych - zawiera laktozę)
*laktoza (również uważajcie alergicy na laktozę. Swoją drogą, po co jeszcze dodawać "osobną" laktozę? To tak, jakby dodawać sam gluten do czekolady :D)
*sól jodowana
*białko jaja kurzego w proszku (sproszkowane lepiej się transportuje, zajmuje mniej miejsca, lepiej się "przetwarza", ale właśnie - jest to produkt nie tyle szkodliwy, co po prostu zawierający mniej wartości odżywczych, niż białko/żółtko w naturalnej formie)
*żółtko jaja kurzego w proszku (jak wyżej)
*mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych
*mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mono- i diacetylowinowym
*lecytyny (lecytyna zwykle sojowa, często też słonecznikowa. Lecytyna sojowa (E 322) jest produkowana z soi GMO (chyba, że jest gdzieś zaznaczone - w stylu "bez GMO"), co budzi kontrowersje, aczkolwiek ja nie mam jednoznacznego zdania na temat GMO. Lecytynę pozyskuje się z soi przy pomocy rozpuszczalnika chemicznego - heksanu (odpadu po rafinacji ropy naftowej) - apetycznie, prawda? Do wybielania gotowej lecytyny sojowej służy żrący nadtlenek wodoru, który w kontakcie ze skórą powoduje białe plamy. Oczywiście, te składniki są na końcu procesu usuwane... Tylko jakieś prawdopodobieństwo, że coś zostanie, zawsze jest. Prawda?
*serwatka w proszku (uwaga dla alergików pokarmowych - zawiera laktozę)
*laktoza (również uważajcie alergicy na laktozę. Swoją drogą, po co jeszcze dodawać "osobną" laktozę? To tak, jakby dodawać sam gluten do czekolady :D)
*sól jodowana
*białko jaja kurzego w proszku (sproszkowane lepiej się transportuje, zajmuje mniej miejsca, lepiej się "przetwarza", ale właśnie - jest to produkt nie tyle szkodliwy, co po prostu zawierający mniej wartości odżywczych, niż białko/żółtko w naturalnej formie)
*żółtko jaja kurzego w proszku (jak wyżej)
*mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych
*mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mono- i diacetylowinowym
*lecytyny (lecytyna zwykle sojowa, często też słonecznikowa. Lecytyna sojowa (E 322) jest produkowana z soi GMO (chyba, że jest gdzieś zaznaczone - w stylu "bez GMO"), co budzi kontrowersje, aczkolwiek ja nie mam jednoznacznego zdania na temat GMO. Lecytynę pozyskuje się z soi przy pomocy rozpuszczalnika chemicznego - heksanu (odpadu po rafinacji ropy naftowej) - apetycznie, prawda? Do wybielania gotowej lecytyny sojowej służy żrący nadtlenek wodoru, który w kontakcie ze skórą powoduje białe plamy. Oczywiście, te składniki są na końcu procesu usuwane... Tylko jakieś prawdopodobieństwo, że coś zostanie, zawsze jest. Prawda?
*fosforany wapnia (spulchniacz; generalnie sole wapniowe w naszym organizmie występują naturalnie, jednak czy trzeba dodawać je w żywności?)
*węglany sodu (w kuchni po prostu soda oczyszczona, ale jeśli są drożdże, które same powodują rozrost ciasta, to po co dodawać spulchniacze? )
*enzymy
*przyprawy
*aromat (sztuczny - gdyby był naturalny, byłoby to zaznaczone)
*wanilina (czytajcie uważnie literki - WANILINA, nie WANILIA. Nie wiem po co, bo nawet nie jest to pączek o smaku waniliowym. Wanilina to efekt syntezy chemicznej, a wiadomo, że im mniej chemii, tym lepiej.
*węglany sodu (w kuchni po prostu soda oczyszczona, ale jeśli są drożdże, które same powodują rozrost ciasta, to po co dodawać spulchniacze? )
*enzymy
*przyprawy
*aromat (sztuczny - gdyby był naturalny, byłoby to zaznaczone)
*wanilina (czytajcie uważnie literki - WANILINA, nie WANILIA. Nie wiem po co, bo nawet nie jest to pączek o smaku waniliowym. Wanilina to efekt syntezy chemicznej, a wiadomo, że im mniej chemii, tym lepiej.
*kwas
askorbinowy (czyli witamina C, nie mam zastrzeżeń)
*barwnik (karoteny) (naturalne, zatem też nie mam zastrzeżeń, ale z drugiej strony nie są potrzebne w pączkach)
- nadzienie różane (2%)
*przecier z owoców mieszanych (nie podano, jakich)
*cukier
*regulator kwasowości (kwas cytrynowy)
*benzoesan sodu (konserwant - wykazano jego szkodliwe działanie; może powodować podrażnienia i alergie, zwłaszcza u osób z wrażliwym układem pokarmowym)
*aromat różany (a róży zero - tylko aromat!)
*skórka pomarańczowa
*drożdże
*barwnik (karoteny) (naturalne, zatem też nie mam zastrzeżeń, ale z drugiej strony nie są potrzebne w pączkach)
- nadzienie różane (2%)
*przecier z owoców mieszanych (nie podano, jakich)
*cukier
*regulator kwasowości (kwas cytrynowy)
*benzoesan sodu (konserwant - wykazano jego szkodliwe działanie; może powodować podrażnienia i alergie, zwłaszcza u osób z wrażliwym układem pokarmowym)
*aromat różany (a róży zero - tylko aromat!)
*skórka pomarańczowa
*drożdże
Jak widzicie, w nadzieniu różanym nie ma ani grama róży. Swoją drogą, w sklepach można kupić przeróżne nadzienia różane, np. ekologiczną konfiturę Dary Natury, która w 70% składa się z płatków róży, a w 30% z cukru. To tak dla osób, które lubią pączki z nadzieniem różanym :) w porównaniu do tego nadzienia wypada świetnie.
Wróćmy do jednej z dwóch etykiet, które wcześniej pokazałam. W składach obu powtarza się sporo składników pączka z Tesco, który rozłożyłam na części pierwsze.
W pierwszym pączku (z czekoladą - ten wypada zdecyowanie gorzej) mamy np. margarynę, w której obecne są utwardzone tłuszcze (wraz z izomerami trans). Emulgatorem jest m.in. palmitynian askorbylu (swoją drogą, tutaj roi się od literówek!), który może powodować alergie pokarmowe, a u dzieci kaszel i duszności. Jest tutaj też kwas sorbowy i sorbinian potasu (mniej szkodliwe, niż benzoesan sodu), karagen, syrop glukozowy, karboksymetyloceluloza (może być przyczyną biegunek, wzdęć, bólu brzucha) i dwutlenek tytanu (zdania na temat jego szkodliwości są podzielone, ale faktem jest, że w sumie w pączkach nie jest potrzebny). Uwaga na polisorbat 60: może być zanieczyszczony innymi substancjami chemicznymi - w przypadku zanieczyszczenia 1,4-dioksanem powoduje nowotwory u zwierząt. Generalnie skład w dużej części byłby przeze mnie zaznaczony na czerwono, bo nie dość, że wiele substancji w ogóle w pączkach nie jest potrzebna, to część może być szkodliwa!
TO JAK ZROBIĆ DOMOWE PĄCZKI?
Ze sprawdzonych przepisów polecam ten - w dodatku są to pączki niskokaloryczne, jeśli dbacie o linię, ale nie chcecie rezygnować z przyjemności, warto go wypróbować! Jeśli chodzi o przepisy na tradycyjne, domowe pączki, w internecie jest ich mnóstwo - większość składa się z mąki, drożdży, cukru, mleka, jajek, soli, oleju, cukru waniliowego oraz dowolnego, wybranego przez siebie nadzienia. Różnica w ilości składników - w porównaniu z powyższymi - rażąca, prawda? Wróćmy do dietetycznych pączusiów:
- 1 i 1/3 szklanki letniego mleka
- 2 łyżki roztopinego masła
- 2/3 szklanki cukru
- 7 g drożdży (suchych)
- 2 jajka (duże)
- 1 łyżeczka soli
- 5 szklanka mąki pszennej
+ marmolada/budyń/lukier/posypki - polecam skórkę pomarańczową :)
Przygotowanie:
1. CIASTO: wszystkie składniki dobrze ze sobą wymieszać w misce, a następnie mikserem z końcówkami do ciasta drożdżowego wyrobić masę do gładkiego, jednolitego ciasta.
2. Przykryć ściereczką i odstawić na 1,5 godziny do podwojenia objętości. Później ciasto rozwałkować na grubość ok. 1,3 cm i pomocą szklanki wykrawać kółka.
3. Umieścić je na blaszce wyłożonej papierem pergaminowym i odstawić na 10-15 minut do wyrośnięcia.
4. Piec w 180 st. C /15 min. do zarumienienia. Wyjąć, ostudzić na kratce.
5. Ostudzone nadziać marmoladą/budyniem i udekorować czym chcemy

Kilka dni temu oglądałam reportaż na temat tego, że pewna Australijka zupełnie sama (tzn z pomocą bliskich, ale bez żadnych specjalistów) w bodajże 7 miesięcy wybudowała wielki dom dla siebie i kilkorga swoich dzieci. Dla niej ogromny szacun, ale nie oszukujmy się - w polskich warunkach, gdzie są przeróżne normy, wymagania, potrzebne zezwolenia itp. nawet z największymi chęciami i siłą Herkulesa nie byłoby to możliwe... Osobom, które planują lub są w trakcie budowy domu, naprzeciw wychodzi firma http://www.cels.pl/, specjalizująca się w montażu drzwi, okien, rolet, a także w tworzeniu izolacji pianką poliuretanową. Firma oferuje też tworzenie bram, ogrodzeń, bram garażowych. Firma ma 16 lat doświadczenia na rynku i ogromną rzeszę zadowolonych klientów, dlatego też jeśli rozważacie budowę czy remont domu, warto się jej przyjrzeć :)
Buziaki,
Kats.
Uwielbiam pączki i w tym jest mój problem, ale fakt najlepiej zrobić w domu najzdrowsze bez wspomagaczy.
OdpowiedzUsuńAjjj, jednak domowe pączki to domowe - bez żadnych ulepszaczy, chemii, itp. :)
OdpowiedzUsuńLaktoza jako laktoza jest dodawana też do przypraw ! Chociaż nie ma tam mleka w składzie. Jak człowiek dostanie na coś alergii to dopiero wtedy czyta etykiety i zdziwi się co tam pakują nam do jedzenia :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pączek pączkowi nierówny. Na szczęście za nimi nie przepadam, a jeżeli już kupuję takie "słodkości" to kupuję je w sprawdzonych rodzinnych piekarniach :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
nie ma to jak domowe pączki :)
OdpowiedzUsuńNie lubię marketowych pączków, nie smakują nawet :/ Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkilka razy robiłam sama pączki, jest z tym trochę roboty ale wychodzą pyszne i bez tych wszystkich chemicznych dodatków
OdpowiedzUsuńja kocham pączki ;)
OdpowiedzUsuńMoja babcia zawsze robi pyyyszne pączki..Raz w roku można :)
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
Ha ha ha dobre, czuję się pusty, bo nie ma dzemu :D
OdpowiedzUsuńPracowałam w cukierni w okolicach W-wy. i pączki były smażone na długo bardzo długo przed Tłustym Czwartkiem i zamrażane. Na dzień przed były rozmrażane podpiekane w piecu polewane lukrem lub posypane pudrem.
Dlatego najlepiej w tych dniach to robić je samemu w domu.
Pączki,brrr...nie przepadam tak szczerze mówiąc i tak naprawdę to jem je właśnie raz w roku :D
OdpowiedzUsuńKocham te z budyniem i staram się nie kupować tych najtańszych-są naprawdę paskudne :)
Dobrze wiedzieć. Niedobrze mi na widok tego tłustego pożywienia XD
OdpowiedzUsuńolusiek-blog.blogspot.com- klik!
Ja ostatnio czytałam książkę na ten temat. Właściwie, to jutro pojawi się u mnie jej recenzja.
OdpowiedzUsuńJestem ostrożna z tym, co kupuje się w sklepach, bo Twój post doskonale pokazuje, jak to wygląda w rzeczywistości. Nic dziwnego, że mój organizm zaczął świrować i się buntować i pojawiło się u mnie mnóstwo alergii.
Ja tam uwielbiam paczki z Tesco :P W Szwajcarii sa tylko w wersji z cukrem pudrem, ktorych nie cierpie.
OdpowiedzUsuń