Hej!
Jeśli ktoś z Was kiedykolwiek "tworzył" coś, do czego potrzebował czegoś więcej, niż tylko czasu (a jestem przekonana, że każdy - chociażby opowiadanie do szkoły, pracę na plastykę, tekst na bloga, pracę magisterską, wełniany sweter, wiersz czy piosenkę) ten na pewno wie, że wena twórcza przychodzi w najmniej oczekiwanych, najbardziej zaskakujących momentach. Ja mam ją najczęściej wieczorem i wtedy pisanie postów (czy też rysowanie) przychodzi mi najłatwiej, wtedy najlżej pisze mi się teksty i chyba najbardziej jestem zadowolona własnie z nich. Jest godzina prawie 23:00, a mnie wzięło na pisanie notki na bloga, którą Wy pewnie ujrzycie w nieco innym terminie, o bardziej ludzkiej porze (bo teraz to chyba większość z Was szykuje się do snu lub lula w najlepsze).
Nie zaskoczę nikogo pisząc, że nasze gusta smakowe zmieniają się w czasie. Jak sobie przypomnę smaki, które"pasowały mi", gdy byłam nastolatką czy też dzieckiem w wieku szkolnym, to z całą pewnością mogę powiedzieć, że zmieniłam swoje zainteresowania żywieniowe o 180 stopni. Kiedyś nie smakowała mi np. pizza, żółty ser czy arbuz. Obecnie wszystko z tych rzeczy uwielbiam, chociaż pizzę jem od czasu do czasu, gdy gdzieś z kimś wychodzę lub naprawdę mam na nią ochotę. Kiedyś uwielbiałam chińskie zupki, chipsy - teraz w ogóle mnie do tego nie ciągnie. Jest jeszcze jedna rzecz, której kiedyś bym nie tknęła, a obecnie mogłabym ją jeść i jeść i jeść... To chałwa. Po prostu uwielbiam (i nie wiem, jak kiedyś mogłam jej nie lubić :D). Ale chałwa chałwie nierówna - i dziś będzie właśnie o tym ("wreszcie określiłaś dziewczyno, czego ma dotyczyć post" :D). Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu. No więc, dzisiaj będzie o chałwie - jaką wybierać, czego się w niej wystrzegać, a na koniec... Jak zrobić własną. Czytajcie dalej!
Nie zaskoczę nikogo pisząc, że nasze gusta smakowe zmieniają się w czasie. Jak sobie przypomnę smaki, które"pasowały mi", gdy byłam nastolatką czy też dzieckiem w wieku szkolnym, to z całą pewnością mogę powiedzieć, że zmieniłam swoje zainteresowania żywieniowe o 180 stopni. Kiedyś nie smakowała mi np. pizza, żółty ser czy arbuz. Obecnie wszystko z tych rzeczy uwielbiam, chociaż pizzę jem od czasu do czasu, gdy gdzieś z kimś wychodzę lub naprawdę mam na nią ochotę. Kiedyś uwielbiałam chińskie zupki, chipsy - teraz w ogóle mnie do tego nie ciągnie. Jest jeszcze jedna rzecz, której kiedyś bym nie tknęła, a obecnie mogłabym ją jeść i jeść i jeść... To chałwa. Po prostu uwielbiam (i nie wiem, jak kiedyś mogłam jej nie lubić :D). Ale chałwa chałwie nierówna - i dziś będzie właśnie o tym ("wreszcie określiłaś dziewczyno, czego ma dotyczyć post" :D). Mam nadzieję, że dotrwaliście do tego momentu. No więc, dzisiaj będzie o chałwie - jaką wybierać, czego się w niej wystrzegać, a na koniec... Jak zrobić własną. Czytajcie dalej!
Na pierwsze pytanie mogę odpowiedzieć od razu, na drugie - dopiero za chwilę. Chałwa to nic innego, jak masa z nasion roślin oleistych (najczęściej spotyka się sezamową, ale mamy też słonecznikową, orzechową, a widziałam nawet z lnu!) połączona (w oryginale) z karmelem. Częściej spotyka się po prostu słodzoną cukrem (a w lepszej wersji - miodem). Chałwa przyszła do nas znad morza Śródziemnego i tam spotkamy najlepszą pod względem składu. Czy jest zdrowa? Na pewno nie jest dietetyczna, bo w dużej mierze składa się z tłuszczu i cukru (a cukier sprzyja odkładaniu się tłuszczyku).
Od czasu do czasu warto jednak skusić się na chwilę słodkiej przyjemności :) Chałwa
dostarcza bowiem sporej ilości witamin – od witaminy A (która dba o nasz wzrok i skórę) przez witaminy z grupy B (odpowiedzialne za sprawne
funkcjonowanie układu nerwowego i mięśni, a także wiele innych rzeczy, ale to temat na osobny post), aż po witaminę E (określaną jako witamina młodości, jest to też silny antyoksydant, wspomaga również funkcje układu odpornościowego) i witaminę H, czyli B7
(uczestniczy w produkcji hemoglobiny, dba o wygląd skóry, włosów
i paznokci). Oprócz tego jest w niej także witamina T (brzmi tajemniczo?) uczestnicząca w
produkcji płytek krwi i pobudzaniu procesów krwiotwórczych. Wyodrębniania jest ona m.in. właśnie z sezamu, żółtek jaj, owadów (!) i grzybów (to chyba sezam zdecydowanie najlepiej mi tu odpowiada, ewentualnie żółtka jaj :D). Dodatkowo chałwa jest bogata w magnez, wapń i cenne dla naszego ustroju łatwo
przyswajalne białka oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Spotkałam się nawet z czymś takim, jak dieta chałwowa - chociaż chyba to przesada, bo oparta jest na solidnym ograniczeniu ilości jedzenia na rzecz właśnie chałwy (jabłko dziennie, a reszta to 3 porcje x 50 g chałwy :o). Ale ludzie są w stanie wymyślić wiele dziwnych rzeczy :)
JAK WYBRAĆ DOBRĄ CHAŁWĘ?
Chałwę w sklepie nietrudno dostać, wystarczy pójść na dział ze słodyczami, przejść obok kuszących, wołających nas wręcz z półek czekolad, batoników, cukierków, bombonierek i ciasteczek - uff, przetrwaliśmy, jesteśmy przy chałwie (mnie woła ona kilkakrotnie mocniej, niż wszystkie inne słodkości razem wzięte :D). Czas wybrać tę jedyną, najlepszą! Na co zwrócić uwagę?
2) Omijajcie szerokim łukiem chałwę zawierającą syrop glukozowo-fruktozowy! Dlaczego? Bo to główny sprzymierzeniec cukrzycy typu drugiego, "oponki" na brzuchu i chorób cywilizacyjnych. Nie będę mocno wnikać w metabolizm, w każdym razie jest to substancja wysoko przetworzona i bardziej szkodliwa, niż zwykła
sacharoza. Wywiera wpływ na funkcje apetytu, "rozregulowuje" go. Fruktoza nie jest tak, jak glukoza, w wątrobie przekształcana w glikogen - skutkuje to odłożeniem się jej w okolicach brzucha, o czym już wspomniałam (w cukrze występuje ona w mniejszej ilości, niż w syropie, ale nadal występuje!).
Powiecie: co z miodem i owocami? Otóż naturalnie
występująca w owocach fruktoza jest częścią kompleksu składników
odżywczych i błonnika, które nie wykazują takich samych skutków
biologicznych jak wolne i duże dawki fruktozy zawartej w syropie glu-fru (lubię ten skrót :D). "Natura nie jest idiotą", jak mawiała moja profesor od fizjologii - w przypadku miodu inne wartości zdrowotne może nawet przyćmiewają zawarte w nim cukry, ale wiadomo, że w nadmiarze nic nie jest dobre! Więc wszystko z umiarem :)
3) Idziemy dalej. DODATKI DO ŻYWNOŚCI. Napiszę najkrócej, jak się da, bo powyżej trochę się rozpisałam: unikajcie ich. W wielu chałwach można znaleźć przeróżne (dla wielu obcobrzmiące) nazwy, a prawda jest taka, że dobra chałwa składa się wyłącznie z masy sezamowej/słonecznikowej (lub innej) oraz cukru (a jeszcze lepiej - z miodu). Posłużę się przykładami składów:
3) Idziemy dalej. DODATKI DO ŻYWNOŚCI. Napiszę najkrócej, jak się da, bo powyżej trochę się rozpisałam: unikajcie ich. W wielu chałwach można znaleźć przeróżne (dla wielu obcobrzmiące) nazwy, a prawda jest taka, że dobra chałwa składa się wyłącznie z masy sezamowej/słonecznikowej (lub innej) oraz cukru (a jeszcze lepiej - z miodu). Posłużę się przykładami składów:
1. SKŁAD CHAŁWY Z SIECI SUPERMARKETÓW
miazga sezamowa (49%),
syrop glukozowy, cukier, oleje roślinne (częściowo utwardzony olej
palmowy, całkowicie utwardzony olej rzepakowy), emulgator: mono i
diglicerydy kwasów tłuszczowych, białko jaja w proszku,
ekstrakt z korzenia mydlnicy, naturalny aromat waniliowy, aromat 2. SKŁAD EKOLOGICZNEJ CHAŁWY
mielony sezam (52%), miód (48%) (składniki ekologiczne)
Jest różnica, prawda? Zajmijmy się pierwszą, bo druga ma skład, który mówi sam za siebie (i to nie jest żaden sponsorowany wpis!). Na czerwono zaznaczyłam to, co warto byłoby zmienić (np. cukier na miód) lub wyeliminować - czyli syrop glukozowy, utwardzone tłuszcze, emulgatory, sproszkowane jajo oraz sztuczny aromat. Przecież mamy już naturalny aromat waniliowy - chyba wystarczy? :) korzenia mydlnicy się nie czepiam, jest tutaj substancją nadającą "pianowość" (jest takie słowo?), ale na zdrowie wpływ ma raczej korzystny. Generalnie wychodzę z założenia, że jeśli mamy wybór, wybierajmy to, co bardziej NAUTRALNE.
CO POWIECIE NA DOMOWĄ CHAŁWĘ?
Kiedyś wydawało mi się, że zrobienie chałwy w domu to coś, co raczej nie jest wykonalne. Jakże się myliłam! Pogląd ten zmienił mi się, kiedy na zajęciach na uczelni (wybrane działy z technologii żywności, zdaje się) wzięłam się za robienie swojej chałwy. Zajęcia takie odbyły się z resztą z mojej inicjatywy, bo podrzuciłam pani dr taki właśnie pomysł - i chyba wszystkim się on spodobał, a chałwy wykonane przez nas wszystkim smakowały. Przepisów naprawdę jest dużo w internecie! Co najlepsze, mnie zdecydowanie najbardziej podpasowała chałwa słonecznikowa i mega żałuję, że w sklepach można dostać ją tak rzadko...
SKŁADNIKI:
- 1,5 szklanki sezamu łuskanego
- 4 łyżki płynnego lub półpłynnego miodu
- kilka kropli ekstraktu z wanilii
- garść posiekanych, ulubionych bakalii (orzechy pistacjowe, żurawina, orzechy włoskie czy laskowe)
WYKONANIE:
Sezam wrzucić na rozgrzaną,
suchą patelnię i prażyć, aż zrobi się lekko złoty, ale nie
dłużej, by nie zrobił się gorzki. Zdjąć z ognia i od razu
(rozgrzana patelnia jeszcze działa) przesypać do innego naczynia.
Przy pomocy blendera lub młynka zmielić sezam na proszek. Przesypać
do miseczki, dodać miód, bakalie i to wszystko wymieszać. Masa powinna mieć
konsystencję gęstej plasteliny. Przełożyć do plastikowego
pojemnika lub uformować wałek i zawinąć go w folię spożywczą.
Można opanierować go w siekanych orzechach czy słoneczniku.
Wstawić do lodówki na kilka godzin, do stężenia. Konsystencja
jest jeszcze bardziej zwarta, jeśli przed podaniem włożymy chałwę
na godzinę do zamrażarki. Smacznego!
Są tutaj takie chałwowe freaki, jak ja? Naprawdę, dla mnie to jest wynalazek wszech czasów, jeśli chodzi o jedzenie!
Buziaki,
Kats.
Uwielbiam chałwe <3 To jeden z moich ulubionych łakoci :P
OdpowiedzUsuń---------------------------
http://fashionelja.pl
mnie tak szczerze mówiąc gust od dziecka nie zmienił się za wiele. ;) ale chałwy dalej nie lubię. ;p zdecydowanie zbyt słodka jest dla mnie (tak, to możliwe) i nie zjem jej, nie ważne jak mi się ją zachwala. ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Najbardziej smakuje mi chałwa przywożona z Grecji, Bułgarii i Albanii.
OdpowiedzUsuńsmak mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńPost jak zawsze pełen cennych informacji. Chałwy jednak nadal nie lubię ( pewne rzeczy się jednak nie zmieniają :-P )
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy wpis, uwielbiam chałwę :)
OdpowiedzUsuńLata cale nie jadlam chalwy!
OdpowiedzUsuńja czasami mam smaka na chałwę np. na jarmarku widziałam ostatnio były ;)
OdpowiedzUsuńO ludzie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam :D Zwykle biorę te które uważam za dobre po składzie :) Fajny i praktyczny post :) Miłego dnia :*
OdpowiedzUsuńwww.sandina.pl
Ja to bym zmieniła pytanie, czy chałwa może być smaczna?:D
OdpowiedzUsuńnie przepadam za chałwą, i pierwszy raz spotkałam się z takim postem! :D
OdpowiedzUsuń~best-frieend.blogspot.com zapraszam do siebie♥
oj chyba mam smaka na chałwę, przyznam, że już nie pamiętam kiedy ją jadłam a szkoda bo jest pyszna;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam chałwy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam chałwę, ale słonecznikową, polecam spróbować...
OdpowiedzUsuńPyszna😁😋😁
OdpowiedzUsuńPyszna😋😁😋
OdpowiedzUsuńNo cóż ... fajnie się czytało do momentu kiedy dotarłem do tekstu nie mającego nic wspólnego nie tylko z prawdą ale elementarnym poziomem sensu.
OdpowiedzUsuń"Fruktoza nie jest tak, jak glukoza, w wątrobie przekształcana w glikogen - skutkuje to odłożeniem się jej w okolicach brzucha, o czym już wspomniałam (w cukrze występuje ona w mniejszej ilości, niż w syropie, ale nadal występuje!)."
Wiem, że moda na krytykę fruktozy jest bardzo duża, ale pisząc o niej warto trzymać się faktów.
Fruktoza jest równie łatwo trawiona jak sacharoza, ponadto sacharoza składa się z cząsteczki glukozy i fruktozy (tzw reszt). Dodatkowo jeszcze fruktoza naturalnie i powszechnie występuje w owocach i kiełkach. Z tych drugich jest pozyskiwana na skalę przemysłową.
Jeśli jednak ktoś upiera się przy szkodliwości fruktozy powinien zgodnie z przekonianiem odrzucić zarówno owoce jak i kiełki.
Otyłość rodzi się z zwykle obżarstwa i nadmiaru cukrów prostych w diecie. No ale zawesze lepiej zrzucić winę na jakiś tajemniczy szkodliwy składnik. I tak fruktoza stała się wrogiem nr 1. Co jak sądzę nie stało się bez udziału potężnego przemysłu cukrowego (buraczanego), który w ten sposób wylansował cukier buraczany jako coś zdrowszego. :)