Hej!
Lato chyba odpuściło już na dobre... Mam nadzieję, że jeszcze trochę słońca jednak się pojawi. W końcu lato trwa do połowy września. Ale myślę, że lipiec i tak pokazał, że i u nas może być prawdziwie tropikalna pogoda. Przed chwilą właśnie uciekłam przed deszczem- byłam na zakupach z koleżanką, przy okazji zrobiłyśmy sobie spacer i pogadałyśmy. Jako, że od rana nie miałam prądu, nie udało mi się dodać wcześniej posta, jednak gotowy jest od wczoraj :) mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu tak, jak poprzedni z tej serii. Dziś będzie o... żółtych serach.
Ser serowi jednak nierówny, o czym zaraz się przekonacie. Ktoś powie- a tam, ser to ser. Edamski, Gouda, Mozzarella. Tłusty, półtłusty, pełnotłusty. No tak. Ale poszczególne odmiany również różnią się między sobą. Gouda też goudzie nierówna. Wiadomo, każdy producent ma swoje proporcje. Problem zaczyna się, kiedy zaczynają oni "kombinować" ze składami i z sera robi się "nie ser". Dlaczego? Ze względu na koszty. I co się dzieje? Zaczyna się tworzenie "czegoś z niczego", zabawa dodatkami, utwardzanym olejem, konserwantami. Ryzykując wyrzucenie z supermarketu zrobiłam dla Was zdjęcia składów trzech różnych źółtych serów. W tym dwa ze słowem "Gouda" w nazwie. Ale nie każdy z nich to ser.
1. ŻÓŁTY TOSTOWY O SMAKU GOUDA. Wystrzegajmy się produktów, które w swojej nazwie nie mają słowa "ser". Tylko te, które stworzone są z mleka krowiego mają prawo mieć je na etykietce. Cała reszta to wyroby seropodobne, które w nie mają absolutnie nic wspólnego z mlekiem i naturą. Producent reklamuje go jako "doskonały do tostów, hamburgerów, pizzy". Kto wie, czy i w pizzeriach nie faszerują nas czymś takim. W zasadzie to prawie sama chemia, przeanalizujmy:
- pierwsze miejsce w składzie zajmuje woda.
- drugie tłuszcz roślinny. A tłuszcz roślinny w formie utwardzonej to głównie tłuszcze trans o właściwościach rakotwórczych i wszystkim, co najgorsze. A fe.
- białka mleka, białka. Wow, poszaleli. A czy w serze nie powinno być ich więcej? Jestem ciekawa, jak dużo tych białek się tu znajduje. Swoją drogą, powinno być napisane.
- stabilizator E1420- skrobia acetylowana, monooctan skrobi. Skrobie modyfikowane są powszechnym dodatkiem i choć są dozwolone, stanowią zawsze kwestię sporną.
- sól, którą powinniśmy ograniczać, a która towarzyszy nam w zasadzie w każdym produkcie pełnym "chemii". Ma właściwości utrwalające, stąd tak częsty jej dodatek. Nadmiar soli jest szkodliwy ze względu na duże ilości sodu, który jest jedną z głównych przyczyn nadciśnienia tętniczego.
Ser serowi jednak nierówny, o czym zaraz się przekonacie. Ktoś powie- a tam, ser to ser. Edamski, Gouda, Mozzarella. Tłusty, półtłusty, pełnotłusty. No tak. Ale poszczególne odmiany również różnią się między sobą. Gouda też goudzie nierówna. Wiadomo, każdy producent ma swoje proporcje. Problem zaczyna się, kiedy zaczynają oni "kombinować" ze składami i z sera robi się "nie ser". Dlaczego? Ze względu na koszty. I co się dzieje? Zaczyna się tworzenie "czegoś z niczego", zabawa dodatkami, utwardzanym olejem, konserwantami. Ryzykując wyrzucenie z supermarketu zrobiłam dla Was zdjęcia składów trzech różnych źółtych serów. W tym dwa ze słowem "Gouda" w nazwie. Ale nie każdy z nich to ser.
1. ŻÓŁTY TOSTOWY O SMAKU GOUDA. Wystrzegajmy się produktów, które w swojej nazwie nie mają słowa "ser". Tylko te, które stworzone są z mleka krowiego mają prawo mieć je na etykietce. Cała reszta to wyroby seropodobne, które w nie mają absolutnie nic wspólnego z mlekiem i naturą. Producent reklamuje go jako "doskonały do tostów, hamburgerów, pizzy". Kto wie, czy i w pizzeriach nie faszerują nas czymś takim. W zasadzie to prawie sama chemia, przeanalizujmy:
- pierwsze miejsce w składzie zajmuje woda.
- drugie tłuszcz roślinny. A tłuszcz roślinny w formie utwardzonej to głównie tłuszcze trans o właściwościach rakotwórczych i wszystkim, co najgorsze. A fe.
- białka mleka, białka. Wow, poszaleli. A czy w serze nie powinno być ich więcej? Jestem ciekawa, jak dużo tych białek się tu znajduje. Swoją drogą, powinno być napisane.
- stabilizator E1420- skrobia acetylowana, monooctan skrobi. Skrobie modyfikowane są powszechnym dodatkiem i choć są dozwolone, stanowią zawsze kwestię sporną.
- sól, którą powinniśmy ograniczać, a która towarzyszy nam w zasadzie w każdym produkcie pełnym "chemii". Ma właściwości utrwalające, stąd tak częsty jej dodatek. Nadmiar soli jest szkodliwy ze względu na duże ilości sodu, który jest jedną z głównych przyczyn nadciśnienia tętniczego.
- emulgatory E452 (polifosforany sodu i potasu), E331 (cytrynian sodu). No i znowu ten sód, ble.
- aromat Gouda- nie dość, że AROMAT, to jeszcze na jednej z końcowych pozycji, zatem tej "goudowości" jak na lekarstwo. Jak coś takiego może mieć w nazwie "GOUDA"?
- substancja konserwująca E200- kwas sorbowy. Uważany za nieszkodliwy dla zdrowia, ale może powodować reakcje alergiczne, a to już o wiele, wiele gorzej. Kto jest alergikiem wie, co mam na myśli :)
- barwnik E160a- beta karoten- barwnik naturalny, nieszkodliwy dla zdrowia, stosowany bardzo powszechnie.
- aromat Gouda- nie dość, że AROMAT, to jeszcze na jednej z końcowych pozycji, zatem tej "goudowości" jak na lekarstwo. Jak coś takiego może mieć w nazwie "GOUDA"?
- substancja konserwująca E200- kwas sorbowy. Uważany za nieszkodliwy dla zdrowia, ale może powodować reakcje alergiczne, a to już o wiele, wiele gorzej. Kto jest alergikiem wie, co mam na myśli :)
- barwnik E160a- beta karoten- barwnik naturalny, nieszkodliwy dla zdrowia, stosowany bardzo powszechnie.
2. SER GOUDA . O widzicie- nawet napis "źródło wapnia" z przodu. Czy to jest ser? W składzie mamy mleko pasteryzowane, sól spożywczą, chlorek wapnia jako stabilizator- ułatwia przede wszystkim wykorzystanie białek mleka. Dalej są kultury bakterii, podpuszczkę mikrobiologiczną- enzym niezbędny do powstania skrzepu, konserwant- azotan potasu (minus!) i barwnik annato. Annato jest barwnikiem naturalnym, mieszaniną karotenoidów z arnoty właściwej- także nie dajmy się "nabrać" na pozornie brzmiącą, dziwną nazwę. Aczkolwiek jeśli można stworzyć ser bez tych dodatków... To czemu nie? No i azotan mi nie pasuje. Są sery bez niego!
3. EDAMER. Znany jest pod różnymi nazwami- Edamski, Edam, Edammer. To jedno i to samo. W prawdzie od Goudy różni się procesem produkcyjnym, smakiem i miejscem powstawania, jednak zdecydowałam się pokazać Wam go tutaj dlatego, że jego skład to (moim zdaniem) modelowy skład sera. Znajdują się w nim tylko naturalne substancje- wyłączając podpuszczkę mikrobiologiczną, stworzoną na podstawie naturalnej, pozyskiwanej z żołądków cielęcych poprzez biosyntezę mikrobiologiczną. Głównym składnikiem jest oczywiście mleko krowie, następnie sól (znów ta nieszczęsna... ale sól jako dodatek utrwalający jest lepsza, niż wszystkie sztuczne substancje), bakterie fermentacji mlekowej i barwnik, karoten. Da się bez chemii? Da się! :)
- To, co wygląda jak ser, to niekoniecznie ser. Nafaszerowany jest zazwyczaj tym, co najgorsze i czego powinniśmy się wystrzegać.
- A jeśli nawet ser, to i tak różni się serowością od innych serów, np. dodatkiem konserwantów, większym lub mniejszym.
- Wybierajmy sery o jak najbardziej naturalnym składzie- to, o czym pisałam powyżej :)
PAMIĘTAJCIE! To ułatwi Wam wybór...
- w prawdziwym serze NIE MOŻE być ani odrobiny tłuszczu roślinnego. A jeśli znajdziemy na etykiecie soję, karagen, łój czy mleko w proszku- to również znak, że ktoś coś gdzieś kombinował
- podstawowym składnikiem jest mleko krowie i podpuszczka
- prawdziwy ser nigdy nie będzie się kruszył. Ma być sprężysty, a przy krojeniu nie przylegać do noża.
- cena: wiadomo, że za porządny wybór trzeba zapłacić więcej. Jeśli "coś żółtego" kosztuje 10 zł za kilogram- możecie być pewni, że nie jest to ser.
- nazwa: jeśli coś nazywa się "żółty tostowy", "typu salami", "typu gouda", to nie jest serem. Ser to ser, musi być to określone w nazwie.
Dotrwaliście do końca? Mam nadzieję, że ten post pomoże Wam w przyszłych zakupach :)
Buziaki,
Buziaki,
Kats.
Tak dotrwałam. Ja akurat serów nie kupuję, ale komuś post na pewno się przyda.
OdpowiedzUsuńja bym w ogóle już takiego psudo sera nie kupiła, czytam etykiety od dawna, co do wiary w zapobieganie osteoporozie to kompletna bzdura
OdpowiedzUsuńWiadomo, że wiele czynników się składa na zapadanie na choroby, jednak pewne, proste czynności mogą obniżać ich ryzyko. Profilaktyka jest ważna. To info akurat od mojej profesor z fizjologii, naprawdę mądra "babka". Pozdrawiam serdecznie :)
Usuńpewnie się wymądrzam ale ja czytałam coś zupełnie innego o serze i w ogóle nabiale , nie do końca służy każdemu, za to walorów smakowych nie można mu odmówić ,
Usuńwiadomo jednak że różne źródła podają sprzeczne informacje , np . z jednych badań wynika nawet że ser żółty zabiera wapń z organizmu
Nie każdemu, owszem- nabiał jest źródłem laktozy, a wiele osób jej nie toleruje... badania wskazują, że z produktów mlecznych jednak to właśnie żółte sery mają najlepiej przyswajalną postać wapnia, mimo, że wcale nie mają tego wapnia najwięcej. Mają równocześnie dużo tłuszczu, więc nie ma się co dziwić, ze budzą skrajne emocje i nie są przeznaczone dla każdego. Nie słyszałam o wypłukiwaniu go z organizmu, jednak przyjrzę się tej informacji :)
UsuńWiadomo, że w mleku i wyorbach mlecznych jest wapń. Ale wapń z nabiału, a zwłaszcza z mleka słodkiego jest po prostu trudno przyswajalny. Więc, żeby go przyswoić organizm musi zużyć do syntezy wiele mikroelementów, które posiada w komórkach. Między innymi właśnie wapnia. Mówi się, że "nabiał wypłukuje wapń", bo organizm więcej zużyje go ze swoich zapasów, niż przyswoi. Ponoć trochę lepiej jest z produktami fermentowanymi. Może dlatego, że zawierają dobrą florę bakteryjną, ale czy łatwiej przyswajalny wapń, tego nie wiem.
UsuńZastanawiam się tylko, jeśli wapń z produktów mlecznych jest wypłukiwany przez nasz organizm to co się dzieje z wapniem pochodzenia roślinnego, które jest słabo przyswajalne. (Manipulacja informacjami na korzyść firm farmaceutycznych? )
UsuńTak samo dotyczy się osteoporozy - na gęstość, inaczej mineralizację kości, wpływa podaż wapnia/minerałów, witaminy D3, aktywność fizyczna jak i gospodarka wapniowo-fosforanowa (tarczyca, przytarczyce, wydolność nerek). Kłamstwem jest mówienie, że ser nie pomoże - samo jedzenie sera nie, ale jak dołoży się do tego aktywność fizyczną (na świeżym powietrzu - uważać jednak na choroby skóry spowodowane słońcem) oraz, jeśli to konieczne, terapię hormonalną to bądźmy pewni, że to na pewno nam nie zaszkodzi. Poza tym kość się mineralizuje do ok 30 roku życia - więc jaki magazyn zgromadzimy to później to skutkuje, tak samo im będziemy bardziej aktywni w późniejszym okresie to procesy demineralizacji będą postępować wolniej.
Nie wszystkie informacje należy szukać w Internecie, czasami warto sięgnąć bo książki akademickie
Pozdrawiam.
@Barbara - Tjaa... badania, które twierdzą, że ser żółty zabiera wapń z organizmu. http://bit.ly/1p7CzFn Nie ma czegoś takiego i jest to jawna manipulacja aby ciemnogród kupował i jadł to kilogramami, bo "jest poparte badaniami xxx...". A każdy głupi kupi coś, co jest reklamowane jako zdrowe, naturalne (gdzie tak naprawdę nie ma nic tam naturalnego) i tanie (bo z twojej "ukochanej od dziecka" Biedronki-sronki/Wstaw inną nazwę super lub hipermarketu) a jak jeszcze to "badali", no to na bank musi być wspaniałe. A figa tam! Takie wymądrzanie proszę zachować dla siebie a nie pisać publicznie w sieci, bo tylko ferment niewiedzy się produkuje.
Usuń@Katsuumi - A za wpis dałem +1 bo bardzo mi się pokrył z tym co sam mam w domu.
Bardzo pouczający post, muszę przyznać, że nie znam się na serach nic a nic, mimo że bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńobserwuję :)
Dużo się namęczyłaś z tym postem, ale było warto, bo w sumie to rady do kupowania wielu rzeczy, nie tylko do serów :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszelkiego rodzaju sery, więc post jest bardzo pomocny ;) Chociaż na pewno nie kupiłabym czegoś o nazwie "żółty tostowy" nawet przed przeczytaniem tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńja lubię sery, ale staram się ograniczać, bo np. żółty ma bardzo dużo kalorii :--)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałąm, że można mieć taką wiedzę o serach :)
OdpowiedzUsuńKiedyś będąc w sklepie chciałam kupić bitą śmietanę w sprayu. Były trzy - jednak za 8zł, druga za 7 i ostatnia za 4. Jezusmaria jak to za 4?! No i sprawdziłam skład - koło śmietany to nigdy nawet nie leżało. Oczywiście jako główny składnik tłuszcz roślinny. Producenci chcą nas zrobić w jajo, nie dajmy się.
OdpowiedzUsuńAni nie chcę wiedzieć, jak to smakuje :D u nas na uczelni pani doktor raz opowiadała, jak jej magistrant czy doktorant zrobił keczup z samych dodatków. No i przypraw. Uwierzyłabyś? :)
UsuńŚwietny post. U mnie ser żółty to podstawa śniadania czy kolacji. Moi chłopcy daliby sobie ręce odciąć byleby dostać kawałek sera :D
OdpowiedzUsuńDzięki! Ja jako dziecko nie lubiłam żółtego sera, dziś nie wyobrażam sobie bez niego dnia :)
UsuńBardzo ciekawy post, jeszcze sie z takim nie spotkalam :)
OdpowiedzUsuńPrzydatny post :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam żółty ser, mogłabym go jeść codziennie. Oczywiście ten prawdziwy, nie żadną seropodobną miksturę :) Bardzo dobrze, że piszesz o takich rzeczach, wiele osób nadal nie zwraca uwagi na składy. Widać, że masz dużo wiedzy i że lubisz dziedzinę swoich studiów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) tak, prawda. To jedna z moich pasji, choć oczywiście uważam, że w żadną stronę nie należy przesadzać- wiadomo, że nie da się uniknąć "chemii", bo są prawie wszędzie, jednak w prosty sposób możemy zmniejszyć ilość, jaką spożywamy. I nawet nie trzeba wędrować tylko po sklepach ze zdrową żywnością ;)
UsuńDobry poradnik. Tylko zostało zgrać na telefon i szukać dobrego sera :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i pouczające. :)
OdpowiedzUsuńPozdr.
z tego ze jestem uczulona na białko to z serami styczności nie mam :)
OdpowiedzUsuńBrrr współczuję Ewa, tyle Cię omija! :P
Usuńwciągająca lektura;)
OdpowiedzUsuńJa kocham sery pod kazda postacia, lubie tez topione, ktore kolo prawdziwego sera nawet nie staly, ale co ta, dobre sa i juz :D
OdpowiedzUsuńNajważniejsze żeby nie kupować tanich "gówien" :) Wiadomo, że czekolada za 99 groszy to nie będzie czekolada w wyrób czekoladopodobny, i tak samo jest z każdym innym produktem spożywczym :)
OdpowiedzUsuńPodsunęłaś mi pomysł na wpis, dzięki! O czekoladzie też postaram się skrobnąć :)
UsuńTo będę czekać!:)
UsuńJa uwielbiam ser żółty zwłaszcza na grzankach ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam sery ! :) jakbym mogła dodałabym je do każdej możliwej potrawy ! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa tak samo! :)
Usuńser serowi nie rowny, ja uwielbiam tylko ser wedzony, bez niego kanapka zupelnie nie smakuje jak powinna
OdpowiedzUsuńJestem maniaczką serów. Nie przepadam tylko za słodkimi. Ja się już nauczyłam kupować ser, ale jak się pośle faceta do sklepu...
OdpowiedzUsuńNie lubię serów, jem je tylko w tostach :(
OdpowiedzUsuńmybeautifuleveryday.blogspot.com
bardzo mądry wpis, zawsze można się dowiedzieć jakiś nowych rzeczy : )
OdpowiedzUsuńteż gdzieś czytałam o tym, że osoby odchudzające się często sera nie jedzą, bo za tłusty : D moim zdaniem powinno się jeść wszystko w mniejszych ilościach i tyle ;)
bardzo lubię sery białe, żółte tylko niektóre ;))
OdpowiedzUsuńJa osobiście uwielbiam sery :) Mozarella jest bardzo dobra, aczkolwiek jem ją raz na jakiś czas. Pracowałam w punkcie fast-foodów i ser do zapiekanek to nie był ser, a wytwór sero-podobny, także masz rację, że ser to nie zawsze ser.
OdpowiedzUsuńO ile w sklepach jesteśmy w stanie na to "wpłynąć"- o tyle nigdy nie wiadomo, co dodają nawet w tych bardziej znanych pizzeriach czy "sieciówkach" typu McDonald's czy KFC. No i innych fast food'ach :)
Usuńbardzo przydatne informacje, jednak ja nie jestem smakoszem serów :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.kefashionsisters.blogspot.com/
nie lubię sera:D
OdpowiedzUsuńlubię sery, jadamy sery, ale jestem wybredna :) Mam swoje ulubione, żadne "pseudosery" ani seropodobne .
OdpowiedzUsuńbleh, wszedzie tyle chemii :o
OdpowiedzUsuńUwielbiam ser haha :D i ta notka jest bardzo ciekawa :D
OdpowiedzUsuńprzydatny post, bo lubię sery, tylko ze jak kupię jakiś żółty ser i nie zdążę go zjeść to potem mam plamki pleśni i musze wyrzucać To czy to oznacza że kupuje dobre sery skoro sie tak szybko psują?
OdpowiedzUsuńMożna tak powiedzieć, wiadomo, że im mniej sztucznych dodatków, tym produkt mniej trwały, ale i zdrowszy :) można poprzez odpowiednie przechowywanie i kilka prostych trików przedłużyć trochę trwałość produktów- będzie o tym w jednym z kolejnych postów :)
UsuńDodatki, kombinowanie to znaki Naszych czasów.
OdpowiedzUsuńJa głównie patrzę na cenę, jeżeli jest drogi to wówczas warto kupić, może mniej ale przynajmniej wówczas zawsze smakuje :)
OdpowiedzUsuńJejku dziękuję za ten post. Kocham ser :)
OdpowiedzUsuńZapraszam - luliann.blogspot.com *klik*
wiedziałam, że na niektóre "sery" można się naciąć, więc zawsze sprawdzam etykiety, a jeśli kupuję taki na wagę, podpytuję sprzedawcę :)
OdpowiedzUsuńZawsze idąc do sklepu zastanawiałam się czy aby na pewno kupuję ser czy zwykłą, niezdrową podróbkę. Teraz zapiszę sobie na telefonie i za każdym razem sprawdzę skład :)
OdpowiedzUsuńO rany, właściwie wiem to od dawna, ale nie patrzę tak na składy serów, bo się na nich nie znam, nie potrafię w sklepie zdecydować.. przydatny post :)
OdpowiedzUsuńNiby we wrześniu ma być ciepło - oby! Co do postu o serze, wyobraź sobie,że właśnie poznałam kiedyś z rodziny wujaszka i opowiadał mi właśnie o serach. Tak to nie miałabym nawet pojęcia;p
OdpowiedzUsuńDzięki za super porady. Zdarzyło mi się nie raz kupić jakieś ''gówno''. Strasznie się kruszył, zapach miał straszny. Masakra:(
OdpowiedzUsuńhttp://freshisyummy.blogspot.com/2014/08/anaconda.html
Ostatnio właśnie oglądałam na ten temat program w tv. Świetny post :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic gorszego niż wyrób seropodobny, a tym bardziej na produktach typu pizza.. Fuj!
OdpowiedzUsuńBuziaki, Michalina.
www.soinspiring.pl
Nie miałam żadnego pojęcia na ten temat, ale otworzyłaś mi w pewnym sensie oczy. Super notka i świetnie piszesz!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńmi się na pewno przyda bo ja jestem miłośniczką serów ;))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam ;))
dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem :)
Ciągle jem sery żółte i potem mam brzuch :(
OdpowiedzUsuńwww.jakub-urbanski.blogspot.com
Ja również uwielbiam sery :)
OdpowiedzUsuńBardzo mądre,dziekuje
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy post, jak dla mnie jeszcze za malo informacji....choc pracuje przy sprzedazy serów wiem na ten temat bardzo mało-chciałabym więcej....niemniej jednak dzięki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) starałam się jak najprzystępniej to opisać, żeby ktoś, kto się niewiele zna, miał okazję mniej więcej zrozumiec, o co chodzi :) pozdrawiam i dziękuję za opinię!
OdpowiedzUsuńA co z lizozymem białka kurzego? Dość często widzę go w składzie serów?.
OdpowiedzUsuńPoczytałam trochę o nim i wychodzi na to, że dla osób, które nie są uczulone na białko nie jest niebezpieczny. Uzyskiwany jest naturalnie, z resztą w ślinie też mamy lizozym, jest bakteriobójczy i myślę, że jako dodatek do serów pełni tę samą rolę- konserwuje i utrwala. Osobiście nie spotkałam się z nim w serach :)
UsuńBardzo pomocny artykuł- dziękuję!:) mam małą córkę i nie chciałabym faszerować jej chemią od maleńkości. Mam prośbę o artykuł o wędlinach, bo często mam problem z kupieniem dobrej szynki. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że i o wędlinach coś ciekawego się znajdzie! ;)
UsuńTłuszcz nie tłuszcz, wszystkiego nam potrzeba w racjonalnej diecie. Witaminy A, E, K i H potrzebują tłuszczu żeby się uaktywnić. Grunt to myślenie, Mój 14 letni syn zje 100g sera z korzyścią, a mi pewnie wystarczy plasterek. Nie próbujmy wszystkich wskazań podciągać do wszystkich, do każdego organizmu bo to głupie. Artykuł bardzo fajny, dziękuję za informacje. Etykiety i "nazwy produktów" sprawdzam od dawna, ale nie daję się zwariować publikacjom na temat jedzenia. Grunt to sporo ruchu na co dzień /minimum to 3x w tygodniu po 30 minut/ i cieszmy się życiem :)
OdpowiedzUsuńTak samo uważam. Tłuszcz jest potrzebny do prawidłowego rozwoju, nie podciągałam absolutnie przeciwwskazań pod wszystkich :) racja, ruch to podstawa! ozdrawiam ciepło :)
UsuńCzytam od dawna, kupuje te właściwe :). Nie wiem czy pisałaś o śmietanach, bo dopiero dziś tu trafiłam. Też warto czytać jej skład i kupować te bez dodatku gumy itp.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie pisałam, ale dziękuję za wskazówkę- być może zajmę się i tym :)
Usuńod kiedy mleko krowie to mleko pasteryzowane? pozdr
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem pytanie- przecież pasteryzacja to rodzaj obróbki termicznej, którą wykonuje się w celu pozbycia się chorobotwórczych bakterii. Większość "mlek" przeznaczonych do sprzedaży pasteryzuje się, aby przedłużyć trwałość- chyba, że pijesz tylko prosto od krowy :) rzadko kiedy spotkamy niepasteryzowane, zwykle jest albo metodą tradycyjną albo UHT.
UsuńDodam jeszcze, że mleko UHT nie jest tyle pasteryzowane, co sterylizowane - stosowane są wyższe temperatury, które niestety zabijają większość wartości odżywczych mleka. Mleka UHT nie da się m.in. użyć do produkcji sera, nawet zwykłego twarogu. Wiem, bo sam się o tym przekonałem.
UsuńTak, w zasadzie to UHT jest różnie "podciągana"- przez niektórych pod sterylizację (ze względu na krótki czas i warunki), ale niektórzy wyróżniają ją jako osobną metodę- podobno właściwości mimo wszystko lepsze, niż po tradycyjnej sterylizacji. Rzeczywiście, UHT do przetwórstwa się nie nadaje ;)
Usuń"Tylko te, które stworzone są z mleka krowiego mają prawo mieć je na etykietce. Cała reszta to wyroby seropodobne, które w nie mają absolutnie nic wspólnego z mlekiem i naturą."
OdpowiedzUsuńA sery kozie? Owcze? Sądzę, że odrobinę zapędziłaś się z generalizacją ;) Owszem, ser musi być z mleka. Ale niekoniecznie krowiego i niekoniecznie pełnego (np. ricotta, którą pozyskuje się z serwatki).
"Prawdziwy ser nigdy nie będzie się kruszył. Ma być sprężysty, a przy krojeniu nie przylegać do noża."
I znów nie mogę się zgodzić - są sery, które jak najbardziej kruszą się i przylegają do noża. Po prostu są to sery zupełnie innego typu, niż Gouda czy Edam.
Miło, że rozpisałaś się trochę o składzie serów, zwłaszcza o "E" - większość ludzi ślepo uznaje, że "E" jest z natury złe. Dodałbym jeszcze tylko kilka informacji:
- beta-karoten, czyli E160a, to prowitamina A - w dodatku o tyle korzystna, że raczej nie wywołuje hiperwitaminozy (organizm nie przetwarza jej, jeśli nie potrzebuje witaminy A);
- alergia na kwas sorbowy najczęściej objawia się przy kontakcie skórnym, a tylko z rzadka przy spożyciu;
- jeśli annato jest mieszanką karotenoidów, to jest pokrewne beta-karotenowi (chociaż niekoniecznie równie nieszkodliwe).
OK, tyle mojego mendzenia. Generalnie wpis bardzo mi przypadł do gustu - miło zobaczyć, że blogerki potrafią pisać o czymś sensownym :) Pobuszuję w archiwum bloga i jeśli mi się spodoba, to będę tu wracał.
Tak tak, w pości piszę o serach żółtych- nie uściśliłam tego, ale chyba można się domyślić z tekstu. Przepraszam za niedomówienie. Białe sery, owcze, kozie, pleśniowe to zupełnie inna bajka i materiał na osobny post ;) dziękuję za miłe słowa.Tematykę o żywieniu zaczęłam poruszać dopiero niedawno, stąd niewiele postów, ale staram się na bieżąco dodawać, także zapraszam!
UsuńJuż od jakiegoś czasu czytuję etykiety. Włos się na głowie często jeży co potrafi znajdować się w składzie. Jeszcze bardziej od tego co na etykiecie obawiam się tego czego nie uwzględniono, a i tak bywa. Bo gdy czegoś jest bardzo mało producent nie ma obowiązku zamieszczać informacji o tym składniku. Dobrych serów żółtych (niestety nie tanich) sobie nie odmawiam, jednak innych produktów nabiałowych nie kupuję. Jogurty smakowe to chyba najgorsze świństwo. Ale to już osobny temat. A tak na marginesie to do dziś wielką niewiadomą jest dla mnie skład soków... Swego czasu (już kilka lat temu) musiałam wyeliminować wszystkie soki z diety mojej córki bo ją uczulały, tylko nie wiem co... Barwniki, konserwanty, słodziki, wszystko co mogłyby zawierać (z etykiet) miała sprawdzone i było ok. a soków pić nie mogła. Więc co one tak naprawdę zawierają, w opisie brak... Na szczęście soki z owoców są ok. Dziękuję za ciekawe informacje i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, w tym nieinformowaniu o składnikach znajdujących się w małej ilości jesteśmy daleko w tyle za innymi krajami Europy :/ czekam, aż wprowadzą jakąś ustawę odpowiednią. Co do soków, to pewnie miałaś na myśli napoje, ponieważ z definicji do soku nie wolno dodawać sztucznych dodatków. A byłaś może z córką u lekarza? To najpewniej najlepszy sposób, żeby sprawdzić, co uczulało- jakieś testy alergiczne :)
Usuńwitam
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe
a gdzie można kupic ten GOLDEN CHEESE?
pozdrawiam