Hej!
Mam nadzieję, że weekend spędziliście (a raczej spędzacie) tak, jak to zaplanowaliście, z dużą ilością odpoczynku. Jeśli obserwujecie mnie na Facebook'u, pewnie wiecie, że postanowiłam nieco poszerzyć tematykę bloga. Cieszę się, że propozycja spotkała się z pozytywnym odzewem, dlatego dziś chciałabym zaprosić Was na pierwszy post z cyklu "Na zdrowie!". Zainteresowanie zdrowym odżywianiem w naszym kraju od pewnego czasu jest coraz większe. Zapanował "boom" na bycie fit, na odchudzanie. Siłownie okupowane są przez coraz więcej osób pragnących zadbać o formę, a sklepy z dietetyczną żywnością przeżywają oblężenie. W pełni popieram zdrowy tryb życia, choć uważam, że przesada w żadną stronę nie jest dobra i trzeba pilnować, aby nie stracić kontroli nad wszystkim, czego się podejmujemy. Pewna wiedza z zakresu żywienia jest nam do tego niezbędna. Tym bardziej, że producenci kuszą nas ze sklepowych półek hasłami: "light, o obniżonej zawartości tłuszczu, bez cukru", a biorąc do ręki jogurt owocowy może okazać się, że owoców jest tam 1% albo... wcale. Dlatego właśnie zdecydowałam się podzielić z Wami choć częścią tego, co zostało mi przekazane na studiach. W Postaram się przekazać wszystko w jak najprostszy i zrozumiały sposób tak, abyście złapali najważniejsze fakty, a skomplikowane nazwy stały się nieco jaśniejsze :)
Dzisiejszy wpis potraktujcie jako małą "rozgrzewkę" do poznawania tajemnic etykiet, składów, dodatków do żywności, produktów light czy fit. Zobaczycie też, dlaczego warto sprawdzać, ile naprawdę jest sera w serze, szynki w szynce, mięsa w parówce czy pasztecie. Rzucę Wam też garść porad dietetycznych, które mogą okazać się naprawdę proste i... tanie! Wystarczy wprowadzić kilka nowych zasad, uważnie patrzeć, co kupujemy i okaże się, że nie zawsze trzeba zostawiać majątek w sklepach ze zdrową żywnością.

Czym nas karmią supermarkety? Wbrew słowu "karmią" samo jedzenie nie będzie głównym tematem. Dziś przekonacie się, jak sklepy robią nas w "balona" swoimi hasłami (i nie tylko). Jak manipulują naszym umysłem, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet nas oszukują :) same opakowania bardzo na nas oddziałują- wielkie napisy "light", "bez dodatku cukru", "obniżona zawartość tłuszczu", apetyczne zdjęcia jedzenia (często nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością), zapach, a nawet... czcionka tekstu.
Dzisiejszy wpis potraktujcie jako małą "rozgrzewkę" do poznawania tajemnic etykiet, składów, dodatków do żywności, produktów light czy fit. Zobaczycie też, dlaczego warto sprawdzać, ile naprawdę jest sera w serze, szynki w szynce, mięsa w parówce czy pasztecie. Rzucę Wam też garść porad dietetycznych, które mogą okazać się naprawdę proste i... tanie! Wystarczy wprowadzić kilka nowych zasad, uważnie patrzeć, co kupujemy i okaże się, że nie zawsze trzeba zostawiać majątek w sklepach ze zdrową żywnością.

Czym nas karmią supermarkety? Wbrew słowu "karmią" samo jedzenie nie będzie głównym tematem. Dziś przekonacie się, jak sklepy robią nas w "balona" swoimi hasłami (i nie tylko). Jak manipulują naszym umysłem, a my nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet nas oszukują :) same opakowania bardzo na nas oddziałują- wielkie napisy "light", "bez dodatku cukru", "obniżona zawartość tłuszczu", apetyczne zdjęcia jedzenia (często nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością), zapach, a nawet... czcionka tekstu.
1. KOLOR OPAKOWANIA. Czy wiecie, że nawet kolor opakowania ma znaczenie? Naukowcy udowodnili, że gorąca czekolada najlepiej smakuje, kiedy pijemy ją w beżowym lub pomarańczowym kubku. W białym czy czerwonym podobno jest dużo gorsza. Niebieski kolor paczki chipsów kojarzy nam się z solonymi, zielony- z cebulowymi, czerwony- ze smakiem papryki. Ale to akurat każdy z nas doskonale wie.
2. ZAPACH. Kolejny z wyróżników, które kształtują nasze "zachowania" i decydują o tym, co wpadnie do naszego koszyka. Nie wiem, czy nie powinnam go wymienić nawet wyżej. Tutaj producenci nie mają zbyt wiele do powiedzenia, o wszystko dbają markety i centra handlowe. I to wystarczy. Zastanawialiście się, dlaczego małe stoiska z pieczywem ustawione są bezpośrednio przy wejściu do galerii handlowej (jeszcze zanim wejdziemy do marketu), a tuż obok nich unosi się piękny, słodki, apetyczny zapach? Potem okazuje się, że pączek kupiony w takiej "piekarni" wcale nie jest tak smaczny, jakby mogło się wydawać. Coraz więcej supermarketów kusi świeżym zapachem pieczywa z własnej piekarni, przy czym kupowane na tłusty czwartek pączki z Lidla podobno są robione z "proszku". Pilnujmy takich rzeczy- często aromaty rozpylane są sztucznie, by konsument chętniej kupił coś, przekonany o świeżości. A co z restauracjami? Zapachy z kuchni są zazwyczaj zlokalizowane tuż przy sali restauracyjnej. Podchodząc do lady, widzimy apetyczne dania podane innym klientom, całą gamę sałatek "za szkłem", słyszymy trzeszczenie sztućców, odgłos smażenia rybki czy innego mięsa. To wszystko wzmaga apetyt.
3. MUZYKA. Tak, muzyka. Muzyka w supermarketach jest zawsze spokojna, nierzadko usypiająca, przyjemna dla ucha. Ma to na celu stworzenie warunków... idealnych do dezorientacji i podejmowania pochopnych decyzji. Człowiek zwalnia, zatrzymuje się, nie raz traci poczucie czasu i po prostu spędza więcej czasu przy sklepowych półkach. Brzmi nieprawdopodobnie? To jedna z ważniejszych sztuczek, które wprowadzają właściciele sklepów do swoich "królestw" :) rada? Lepiej załóż słuchawki z własną, dynamiczną muzyką- udowodniono, że przyspiesza działanie i podjęcie decyzji.
4. UKŁAD SKLEPU. Idziesz do sklepu. Planujesz kupić chleb, ser, szynkę i mleko. Tylko te rzeczy, których brakuje Ci na przykład na śniadanie. Wchodzisz, mijasz barierki, bierzesz koszyk. Mijasz regały z urządzeniami RTV, AGD, komputerami, przyborami szkolnymi, chemię, kosmetyki. Pół biedy, bo akurat od nich jeszcze łatwiej się powstrzymać, kiedy masz w głowie hasło "jeść!". Jesteś przy regale ze słodyczami. I co? Bierzesz batonik- jeden, drugi, widzisz promocję na ulubione cukierki i bierzesz całą torebkę. Kuszą plakaty "PROMOCJA! 2 W CENIE 1!". Czemu by nie wziąć czegoś na przekąskę? Chipsy i paluszki też są podejrzanie blisko wejścia. A chleb i nabiał? Zazwyczaj usytuowane są na samym końcu sklepu. Tak, żebyś był pewien, że w drodze po potrzebne rzeczy sięgniesz także po to, co po prostu jest twoim kaprysem. A jeśli uda ci się ustrzec przed słodką pokusą, okazję masz jeszcze stojąc w kolejce do kasy. Zawsze przy niej znajdują się gumy rozpuszczalne, batony, dropsy, lody, no czego dusza pragnie. I tak lądują na taśmie. To właśnie kolejne celowe działania stosowane w supermarketach.
5. PROMOCJE. Temat- rzeka. Znamy to wszyscy. Dlaczego nie wziąć dwóch opakowań ulubionej kawy na promocji? Trzymajmy rękę na pulsie, bo okazuje się, że często okazja nie jest prawdziwą okazją. Kilogram wspomnianej kawy w normalnej cenie może być tańszy, niż dwa mniejsze torebki w cenie promocyjnej. Ponadto przyjęło się, że na przykład majonez w większym opakowaniu opłaci się kupić bardziej, niż w małym. Ale nie zawsze. Markety "żerują" na takich przyzwyczajeniach. Zwracajcie więc uwagę na cenę za kilogram. Poza tym promocje są w zasadzie po to, abyśmy po prostu wzięli więcej i... zapłacili więcej. Wydaje się proste, ale wszyscy się na to nabieramy.
6. PRODUKTY NA PÓŁKACH. Zawsze produkty firmowe, znanych marek, ułożone są na półkach tak, aby rzucały nam się w oczy od razu. Zwykle są po prostu na wysokości naszego wzroku. W biegu często bierzemy "ja leci". Te tańsze znajdują się natomiast na samym dole- tak, abyśmy musieli się do nich schylić. No i porządnie rozejrzeć, zanim je znajdziemy. Kolorowe opakowania czekolady z wizerunkiem Scooby Doo, napoje w kartoniku z twarzą Śpiącej Królewny, Hello Kitty i innych bajkowych postaci dziwnym trafem są ustawione niżej. Dlaczego? To proste- aby dzieci zwróciły na nie uwagę. No i jak, chyba nie oprzesz się słodkim oczkom córeczki, nie zabierzesz jej z ręki soczku, kiedy sama po niego sięgnie, lub nie będziesz robić sobie wstydu, kiedy zacznie płakać przy ludziach :)
7. BRAK OKIEN. I już nie zauważysz, że zrobiło się ciemno, a Ty wędrujesz po markecie kolejną godzinę. Patrz więc na zegarek, kontroluj moment, kiedy wejdziesz do sklepu, bo... w tym serio można się zatracić :) oświetlenie w sklepach też jest specyficzne- lampy dają bardzo jasne światło, które również wpływa na poczucie czasu.
Jak się uchronić przed niechcianym zakupem? Część rad napisałam już powyżej. Ale przede wszystkim- przed wyjściem zróbcie listę zakupów, zastanówcie się, co jest Wam potrzebne. Dobrym wyjściem jest, zamiast wziąć wózek- wybrać mały koszyk. Po pierwsze- szybciej się napełni, a więc kupicie mniej. Po drugie- będzie Wam z każdym kolejnym produktem ciążył coraz bardziej. Dobrze jest "zostawić" w domu swoje dzieci. One lubią nami manipulować. Weźcie swoją muzykę, zjedzcie coś przed wyjściem i ruszajcie w świat! :)
Dajcie znać, jak podobał Wam się ten post.
Macie jakieś doświadczenia bądź własne spostrzeżenia związane z zakupami?
(zdjęcia nie są mojego autorstwa, znalezione w Google)
Buziaki,
Macie jakieś doświadczenia bądź własne spostrzeżenia związane z zakupami?
(zdjęcia nie są mojego autorstwa, znalezione w Google)
Buziaki,
Kats.
PS. Kolejny post z tego cyklu ujawni Wam tajemnice jednego z najbardziej wartościowych, ale jednocześnie "zakazanych" przy dietach odchudzających produktów. Żeby jeszcze bardziej nas zakręcić- producenci kombinują z niezdrowymi zamiennikami. Śledźcie na bieżąco! :)
KATSUUMI NA FB
PS. Kolejny post z tego cyklu ujawni Wam tajemnice jednego z najbardziej wartościowych, ale jednocześnie "zakazanych" przy dietach odchudzających produktów. Żeby jeszcze bardziej nas zakręcić- producenci kombinują z niezdrowymi zamiennikami. Śledźcie na bieżąco! :)
KATSUUMI NA FB
przydatne;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Takie przypomnienie oczywistych rzeczy też jest czasem potrzebne.
OdpowiedzUsuńbardzo, bardzo mądry i przydatny post!
OdpowiedzUsuńlista to najlepsze rozwiązanie, albo omijanie supermarketów i wchodzenie tylko do malutkich osiedlowych tam nie ma aż takiej pokusy! Fajnie, że urozmaiciłaś blog, bardzo mi się podoba a, ze sama jestem po takiej specjalizacji jak Ty więc będę mogła czasem coś dopowiedzieć
OdpowiedzUsuńZnałam wszystkie sztuczki oprócz tego punktu z oknami, bardzo słuszna uwaga :D
OdpowiedzUsuńNo jak widać nie ma przypadków wszystko ma swój cel!
http://zyciowa-salatka.blogspot.com/
Uwielbiam czytać takie notki - zawsze wtedy uświadamiam sobie jacy ludzie potrafią być cwani :) Niestety bardzo często padam tego ofiarą...
OdpowiedzUsuńWypatrzyłam literówkę: "dwa mniejsze torebki" ;)
Bardzo interesujący i przydatny post!
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga, gdzie pojawiła się relacja z koncertu Eweliny Liskowskiej. Byłabym bardzo wdzięczna za wszelkie opinie i sugestie. :)
Bardzo przydatne rady, trzeba też pamiętać by nie iść na głodniaka robić zakupów, bo wtedy kupuje się jeszcze więcej :)
OdpowiedzUsuńKolejna notka DIY? Dlaczego nie ^^ Zapraszam na http://the-sound-of-your-heart-beating.blogspot.com/2014/08/torba-diy.html
Bardzo fajny post. Rzeczywiście czytając to zauważyłam że sklepy nami manipulują. Zaskakujące jak niewiele trzeba, żeby zrobić z człowieka maszynę, która zagra dokładnie tak jak my chcemy :)
OdpowiedzUsuńFajny i przydatny post. Jeśli chodzi o muzykę- to u mnie w jednej z osiedlowych drogerii zależnie od tego, która z ekspedientek jest na sklepie leci albo hard rock, albo powtarzana na okrągło piosenka "W taka ciszę" (nie wiem, czy tak brzmi tytuł, ale chyba każdy kojarzy ten utwór). :)
OdpowiedzUsuńfajny post i fajne rady :) ja zawsze tracę duuzo czasu na zakupy w marketach :p
OdpowiedzUsuńderniere-danse-me.blogspot.com
fajny post ;) ja zawsze robię listę co mam kupić, żeby przypadkiem nie kupić czegoś, czego kupić nie miałam zamiaru ;D
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie to wszystko opisałaś. Niestety te manipulacje są coraz częściej rozpowszechniane, dlatego dobrze wiedzieć jak się od nich uchronić. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńzapamiętam to sobie ;)
OdpowiedzUsuńgorgeous post :) love it!
OdpowiedzUsuńso special.
happy sunday to you!
Maren Anita
FASHION-MEETS-ART by Maren Anita
Bardzo dobrze napisane. Moda na bycie fit rzeczywiście góruje nadal. A opakowania "light" akurat mnie nie ruszają. Miałam zajęcia z perswazji, manipulacji. Jednakże ludzie nabierają się.
OdpowiedzUsuńTak, promocje... one zazwyczaj są moją zmorą. Niestety, jak je widzę to od razu szaleję. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dawno temu uczyłam się o tym wszystkim w technikum;) Marketing to temat rzeka. Mała uwaga - w jednym z punktów napisałaś, że piekarnia jest usytuowana przy wejściu,a w drugim, że na samym końcu sklepu. Przeważnie wybierana jest ta druga opcja, pieczywo oraz piekarnia usytuowane są na samym końcu, bo zapach i tak rozniesie się na połowę hali sprzedażowej. Najlepiej korzystać z supermarketów online, w dużych miastach oferuje taki na pewno Alma i Tesco. W takim wypadku nie działa na nas marketing sensoryczny (zapachowy), jak i wizualny (usytuowanie towarów, słodycze przy kasie). Kiedy jestem w małym rodzinnym mieście chodzę do supermarketu z listą zakupów (najczęściej produkty potrzebne do zrobienia konkretnej potrawy z Kwestii Smaku;)), co najwyżej zostawiam sobie furtkę na jedną słodkość.
OdpowiedzUsuńWiem wiem, chociaż miałam na myśli dwie różne rzeczy- w marketach rzeczywiście jest na samym końcu. Jeśli chodzi o te piekarenki przy wejściu- miałam na myśli te w galeriach handlowych, przy samym wejściu do galerii, zaraz za suwanymi drzwiami, zanim się wejdzie na sam market ;) często są takie malutkie stoiska (albo nawet większe, np. Asprod), gdzie unosi się ten aromat. Dobry zabieg!
UsuńMarkety online to faktycznie fajna sprawa. Unika się "zapachowych" niespodzianek, kupuje tylko to, co potrzebne. A lista to element obowiązkowy.
uczestniczyłam kiedyś w projekcie, gdzie był wspomniany również temat zakupów i właśnie Pani mówiła tam wszystko to, co napisałaś :)
OdpowiedzUsuńi dokładnie, najważniejsza jest lista zakupów :)
Mieliśmy to samo niegdyś na WOSIE w gimnazjum. Nasz facet poinformował nas o tym wszystkim i wszyscy siedzieliśmy w takim szoku. Sztuczki marketingowe nie znają granic. Podobnie w galeriach - brak okien powoduje, że możemy tam przesiedzieć 5godzin z myślą, że nie minęła nawet godzina.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to bardzo przydatny post, nie jednej osobie rozjaśnił tok myślenia ;) a ja mam pytanie troszkę odbiegające od tematu - co z pracą z Twoim tytułem inżyniera? Gdzie mogłabyś się "załapać" ? :)
OdpowiedzUsuńPo technologii żywności jest dużo możliwości ;) można pracować w laboratoriach- przy badaniu żywności, w analityce, przetwórstwie, na liniach technologicznych, przy nadzorze, jako technolog, można założyć własną działalność, przetwórnię, przy produkcji żywności funkcjonalnej, dietetycznej, w opakowalnictwie. Na magistra planuję iść na specjalizację dietetyka, co również otwiera wiele drzwi- w zakładach żywienia zbiorowego, szkołach, można założyć własny gabinet dietetyczny :) przedmiotów o żywieniu też co nieco już miałam, ale chętnie poszerzę swoje "kwalifikacje" ;)
UsuńTacy spece zazwyczaj kombinują jak wsadzić tani, niskiej jakości składnik w produkt, żeby był strawny, kombinują jaki aromat chemiczny dodać do produktu żeby np zużyć jak najmniej owoców albo zastępują ile się da zdrowe składniki trującymi, np tłuszcz utwardzony czy słodziki. Czy takie szatańskie działania uczą ciebie w szkole? Bo patrząc na skład produktów to wydaje mi się, że producenci żywności takich inżynierów przekwalifikują na chemików
UsuńNie, nie miałam na uczelni tego typu zagadnień, "co i gdzie wcinsąć, aby się opłaciło". Uczyli nas bardziej "ludzkich: praktyk :D na szczęście mnie jeszcze nie "przekwalifikowali" - i mam nadzieję, że nie przekwalifikują ;) jako technolog będę się chciała zawodowo zajmować żywnością ekologiczną, to bardziej współgra z moimi zainteresowaniami.
UsuńJa cały weekend odpoczywam hihi :D
OdpowiedzUsuńZawsze chleb jest na końcu sklepu xd albo jakiś nabiał :)
A o tym kolorze opakowanie się nie dawno dowiedziałam :)
A promocje czasem mnie rozwalają, zrobią ją a tam np jogurt ma mniejszą wagę :)
Studiowałam marketing, ale nawet jak się zna te wszelkie sztuczki .... to i tak się nabieramy ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie na zakupy trzeba przychodzić zawsze z własną listą, te sztuczki supermarketów są mi dobrze znane:D Natomiast zauważyłam, że produkty, które reklamowane jako light lub bez cukru, mają po prostu słodzik jako zamiennik i często dużo gorszy skład, sprawdzanie etykiet jest takie ważne.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie zgodze sie z tym :) i post swietny :)
OdpowiedzUsuńhttp://doska-style.blogspot.com/
bardzo ciekawy post! cieszę się że będzie więcej;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem sensu mówienia, że dało się nabrać producentowi jakiegoś produktu. Jeśli ten potrafi odpowiednio zaprezentować swój produkt i ja to zauważę i go zakupię, to punkt dla niego za kreatywność i skuteczność. Ale jeśli zakup będzie gównianej jakości, albo zwyczajnie mi nie zasmakuje, to już gruby punkt wędruje na moje konsumenckie konto, bo więcej, choćby obkleili ściany wspaniałymi reklamami, go nie zakupię.
OdpowiedzUsuńA jeśli ktoś ma tak ogromny problem z kupowaniem niepotrzebnych rzeczy niech weźmie ze sobą ograniczony kapitał, kartę zostawi w domu i cieszy się bolesną, bo w końcu nie starczy na to co tak wspaniale reklamują, wolnością.
Tak czy inaczej nie zmienia to faktu, że żerowanie na naiwności konsumenta- na przykład pisząc "light" na czymś, co naprawdę nie jest "light" nie jest fair :)
UsuńWtedy to zwykłe oszustwo. Ale wszelkie "sztuczki" uznaję za kreatywną sprzedaż.
UsuńTez mialam o tym na studiach :D wlasnie wtedy dowiedzialam sie jak jestem wszędzie oszukiwana i czemu mój koszyk zawsze ma w sobie wiecej produktow niż powinien ;)
OdpowiedzUsuńdo marketu zawsze idę z listą zakupów, ale promocyjne produkty też znajdą się w koszyku, zazwyczaj staram się kalkulować i na zakupy rzadko chodzę sama, a co dwie głowy to nie jedna i łatwiej rozsądniej kupować :)
OdpowiedzUsuńNo nieźle nigdy tak o tym nie myślałam :D
OdpowiedzUsuńAle zawsze zakładam swoje słuchawki ;D
chociaż trochę się strzegłam od tego ;D
http://pozytywizja.blogspot.com/
post bardzo fajny, na pewno rady się przydadzą :) ja zawsze chodzę na zakupy z listą, ale i tak promocje kuszą ;)
OdpowiedzUsuńMoje wizyty w sklepie już nigdy nie będą wyglądać tak samo! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej postów!
A wiesz ja unikam Rossmanna ponieważ marża narzucona produktom jest za duża.
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy post w tej tematyce wyszło bardzo dobrze :) Wszystko to, o czym napisałaś jest prawdą. Niestety minus jest taki, że ludzie są zabiegani i nie mają czasu zastanawiać się nad tym, co biorą, a supermarkety właśnie na takich klientach żerują. Sama osobiście ustawiałam towary w supermarketach, wiem na czym polega ten 'biznes'. Na szczęście w biedronce pieczywo stoi przy wejściu :D Odnośnie restauracji to ja osobiście nie cierpię zapachów z kuchni, bo potem pachną tym ciuchy i włosy. Fuj. Ach to tricki i chwyty, człowiek z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy :)
OdpowiedzUsuńwww.zyj-lepiej.blogspot.com
bardzo przydatne, czytałam o tym wiele artykułów. z jednej strony nikogo nie powinno to dziwić, markety robią wszystko żeby zarobić, ale z drugiej strony trzeba umieć zachować umiar i kupić tylko to co będzie nam potrzebne :) a niektóre produkty light czy z obniżoną zawartością cukru to jeszcze większe zło niż te normalne :) "świeży chleb" który przeleżał pół roku w zamrażarce też nie powinien nikogo dziwić...
OdpowiedzUsuńZapraszamy do dodania bloga w serwisie zBLOGowani! Mamy już ponad 2800 blogów z 22 kategorii.
OdpowiedzUsuńNależy założyć konto jako bloger i w 2 krokach dodać bloga do serwisu. Nasz robot sam pobiera aktualne wpisy i prezentuje je tysiącom użytkowników którzy codziennie korzystają ze zBLOGowanych. Dla blogera to korzyść w postaci nowych czytelników i większego ruchu na blogu. Zapraszamy!
Dzięki za wiadomość, ale czy szanujący się, dobry serwis, oferujący "zwiększenie statystyk" na pewno spamowałby na blogach propozycją rejestracji? :)
UsuńZnane juz ale warte przypomnienia zasady:)
OdpowiedzUsuńMój sposób na nie kupowanie tony niepotrzebnych rzeczy na które w sklepie mam mega ochotę a w domu leży tygodniami albo ląduje w koszu bo przeterminuje się... chodze do sklepu najedzona. Wtedy nie mam parcia na zakup smakołyków i rzeczy których najprawdopodobniej nie zjem.
OdpowiedzUsuńTo jest sprawdzona zasada :) pozdrawiam i zapraszam częściej!
UsuńŚwietny post, przydatny. I nawet do niektórych punktów zgodzę się z Tobą :)
OdpowiedzUsuńhttp://byaniablog.blogspot.com/
Ale mądrości, aż się boję iść do sklepu :)
OdpowiedzUsuńZnam to, czasami jak staję przy kasie i słyszę kwotę to dech mi zapiera, bo przecienic takiego nie kupiliśmy.. No a sztuczki sklepów to bajka stara jak świat z morałem, który wszyscy znają, a i tak niczego nie zmieniają ;D
OdpowiedzUsuńktos tu chyba czyta interie ;)
OdpowiedzUsuńPrzygotowując tekst opierałam się przede wszystkim na własnym doświadczeniu, ale przeglądałam też internet w poszukiwaniu różnych ciekawostek. Internet jest ogromnym źródłem informacji. W ten sposób mogłam przekazać coś jeszcze bardziej wartościowego, niż tylko swoje spostrzeżenia, urozmaicić post, ale nie skopiowałam od nikogo ani słowa :) bo czy jest gdzieś określone, że tylko największe portale informacyjne mogą poruszać jeden temat? Mój blog ma duże grono odbiorców, więc będzie super, jeśli mój tekst trafi to nowych osób.
UsuńWszystko pisałam sama, nie plagiatowałam, nie kopiowałam i sumienie mam czyste. Cieszę się, że tekst spotkał się z dużym odzewem.
Czyli wszędzie chwyty marketingowe :D ... ehhh Zapraszam na krótki post, relacjonujący mój pobyt we Wiedniu ♥ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńi biznes się kręci...., a my kupujemy, kupujemy :)
OdpowiedzUsuńhehe dobry post, jednak wszedzie na nas czekają niespodzianki marketingowe ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę na tą serię :) Dobrze, że zwróciłaś uwagę na temat. Łatwiej nie dać się złapać w pułapkę, gdy ma się w głowie chociaż wspomnienie takiego tekstu :)
OdpowiedzUsuńOoo inna tematyka super. A post bardzo ciekawy przeczytałem cały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://ultraneonn.blogspot.com/
A o czym będzie następny post tzn z tego, że tak powiem cyklu?
OdpowiedzUsuńW swoim czasie poinformuję na Facebook'u.
UsuńZwykły marketing, tego uczą nawet w szkołach średnich :)
OdpowiedzUsuńNie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, z resztą i po komentarzach widać :) w szkole średniej- to zależy od profilu klasy itp. Myślę, że bardziej na studiach związanych z marketingiem czy ekonomią ;)
Usuńciekawie to wszystko napisałaś, jak zawsze zresztą. :) ja zawsze idąc do sklepu mam listę wcześniej zrobioną i jej się trzymam. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
O kurde..Faktycznie tak jest, dopiero czytając kolejno te punkty zdałam sobie z tego sprawę :O
OdpowiedzUsuńSuper, że napisałaś taki post, ciekawy bardzo :)
mybeautifuleveryday.blogspot.com
BOSKO!!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wielkie buziaki z Gdyni:*
Ola
♥
Idę do sklepu i kupuję to, co mam (mniej więcej) zaplanowane. Żadne tony słodyczy nie wchodzą w rachubę, bo ich nie kupuję i nie jadam.
OdpowiedzUsuńo tak, trzeba uważać podczas zakupów, specjaliści od markedingu wiedzą jak nam oczy zamydlić.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
martoohna.blogspot.com
Jest wiele chwytów marketingowych na które często się nabieramy. Nie dajmy się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czasem ciężko jest się nie nabrać na chwyty marketingowych specjalistów ;)) Ja sama się przyznaję, że z pewnością nie raz nacięłam się na taką "niespodziankę", mimo to staram się rozważnie robić zakupy :)
OdpowiedzUsuńpost całkiem przydatny , na pewno zapamiętam , lecz nie mam tu dużo do komentowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo pomocne! ^^
OdpowiedzUsuńAh, wchodzisz do sklepu z zamiarem kupienia jednej, małej bułki - a wychodzisz z 1kg obciążeniem innych rzeczy.
Fakt, idąc do sklepu zawsze kupię więcej niż mam na liście. Ale listę mam rzeczy pilnych i brakujących, więc dlaczego mam nie kupić czegoś co akurat jest w promocji (prawdziwej promocji!)? Załóżmy: idę do sklepu z listą, przechodząc obok półki z np. konserwami rybnymi zobaczę w promocji czy też nie tuńczyka, którego uwielbiam a nie mam go na liście i nie mam go też w domu to co? mam go kupić czy nie? czy mam przyjść drugi raz do sklepu za dwa dni z nową listą zakupów na której będzie tym razem tuńczyk? Te listy to sprawa trochę wg mnie nie do końca taka jednoznaczna. Fakt czytajmy etykiety i czytajmy to co napisałaś o informacji o cenie za kilogram! To jest BARDZO istotne! Nauczmy się czytać etykiety!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post, czekam na więcej z tej serii ;)
OdpowiedzUsuńśietny post, naprawdę dobrze napisany i pomocny :))
OdpowiedzUsuńbardzo przydatna i ciekawa notka, pochłonęłam jednym tchem! : )
OdpowiedzUsuńja jeszcze zauważyłam to,że często na półkach po prostu robią jakieś przemeblowanie, po to byśmy szukając danego produktu wzięli coś jeszcze. przykładowo- idę do półki z makaronem, gdzie zawsze on był, teraz są tam słodycze ;D
Fakt, tata mi o tym samym wczoraj wspomniał. Celna uwaga! :)
UsuńMasz rację! :D
OdpowiedzUsuńnice post!
OdpowiedzUsuńxx run-your-world.blogspot.pt
ja już przestałam zerkać na kolory, pomiędzy półkami też nie maszeruję - wiem, gdzie leżą produkty, któych potrzebuję, więc z przygotowaną listą kieruję się po rzeczy - gorzej zmieniają ich miejsca.. wtedy zazwyczaj przed samą kasą widzę jak zapchałam wózek i wracam się odkładać łakocie na miejsce.. najgorsze są wystawiane w coraz większej ilości marketów kosze czy regały z promocjami czy nowymi towarami.. ;;\
OdpowiedzUsuńale za to na mnie mocno działa zapach.. gdy coś mi w sklepie nie odpowiada, jest nieprzyjemny nie potrafię zrobić tam zakupów.. ';)
przydatny post :)
OdpowiedzUsuńobserwuje http://devinax.blogspot.com/
ZGADZAM SIĘ Z TYM WPISEM...na prawdę tak właśnie jest..ja jestem zła na siebie bo mam od kliku lat pod blokiem market intermarche i jakoś się przyzwyczaiłam do zakupów tam ale na prawdę jest to b. drogi sklep, oszukują jak cholera z tymi promocjami, albo robią je jak cos jest po terminie
OdpowiedzUsuńZawsze robię listę zakupów, bo inaczej zaczynam kupować co napotkam smakowitego :) Bardzo fajny post, wiele prawdy. Staram się też nie płacić kartą tylko gotówką. Bardziej wtedy kontroluję swoje wydatki ;) Pozdrawiam ! http://estelar-world.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, właśnie ostatnio dałam się wrobić w "promocję".
OdpowiedzUsuńOd tego czasu zaczęłam pisać listę, i staram się kupować rzeczy tylko z niej.
świetny wpis,wiele się dowiedziałam ;))
OdpowiedzUsuńtakie posty urozmaicą twojego bloga ;))
pozdrawiam:*
stylowana100latka.blogspot.com - KLIK
Naprawdę ciekawy post, zwracam uwagę na to jak sprzedawcy wykorzystują czynniki psychologiczne do wciśnięcia nam produktów których nie potrzebujemy!
OdpowiedzUsuń